W obywatelskim projekcie nowelizacji ustawy (pierwsze czytanie w Sejmie odbyło się w czwartek 22 lipca, na razie został skierowany do komisji) zawarto przepisy, które każdemu z ubezpieczonych, bez względu na datę urodzenia i tytuł ubezpieczenia, dawałyby prawo do emerytury pod warunkiem, że osoba taka udowodniłaby staż ubezpieczeniowy - co najmniej 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. W stażu uwzględniane byłyby tylko okresy składkowe i nieskładkowe (niewykonywanie pracy z powodu opieki nad dzieckiem do 4 lat oraz opieka nad dzieckiem, któremu przysługuje zasiłek pielęgnacyjny). W projekcie obywatelskim przewidziano również, że emerytura bez względu na wiek byłaby podwyższana do minimalnej wysokości.
Rząd negatywnie ocenił 21 lipca br. inicjatywę obywatelską i zwrócił się do Sejmu o odrzucenie projektu ustawy. Zdaniem ministrów, zawarte w nim przepisy naruszałyby bowiem spójność systemu emerytalnego oraz nie są zgodne z reformą emerytalną z 1994 r. Obecnie możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę - nie mające podstawy w składce na ubezpieczenia emerytalne - są stopniowo wygaszane.
Tymczasem już następnego dnia minister pracy i polityki społecznej przedstawiła dziennikarzom swój projekt zmian w ustawach emerytalnych. Przewiduje on m.in. zmniejszenie z 37 proc. do 15 proc. części składki emerytalnej przekazywanej do OFE i zwiększenie z 63 proc. do 85 proc. części składki przekazywanej do ZUS. Temu rozwiązaniu stanowczo sprzeciwiają się organizacje pracodawców. - Zamiast ograniczać przywileje emerytalne sięgają po nasze oszczędności w OFE - piszą w komentarzu eksperci PKPP Lewiatan. Ich zdaniem zaproponowane przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zwiększenie części składki przekazywanej do ZUS i tym samym ograniczenie roli kapitałowej części systemu emerytalnego, uchroni rząd przed przekroczeniem dopuszczalnego progu zadłużenia państwa, ale zwiększy ryzyko, że przyszłe emerytury będą niższe.
- Równoważenie wpływów i wydatków systemu emerytalnego powinno być realizowane poprzez dokończenie reformy emerytalnej i likwidację przywilejów emerytalnych rolników, górników, pracowników służb mundurowych oraz podniesienie wieku emerytalnego kobiet, a nie poprzez skierowania do ZUS części pieniędzy obecnie przekazywanych do OFE. Zmiana zasad gromadzenia oszczędności na emeryturę podważy zaufanie do systemu emerytalnego wskazując, że politycy mogą zmieniać te zasady dla realizacji krótkoterminowych celów politycznych. Obniżenie zaufania skutkować będzie zwiększeniem skłonności do unikania płacenia składek - twierdzą eksperci Lewiatana. Ich zdaniem realizacja propozycji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wyhamowałaby rozwój polskiego rynku kapitałowego. Gwałtowne ograniczenie podaży długoterminowego kapitału zagrozi powodzeniu programu prywatyzacji, zmniejszy dopływ kapitału do polskich firm, ograniczy możliwości rozwoju i modernizacji polskiej gospodarki.
Także zdaniem Krajowej Izby Gospodarczej, zaproponowane przez ministerstwo rozwiązania, które mają przede wszystkim na celu obniżenie bieżącego deficytu budżetowego poprzez zmniejszenie dopłat do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, w perspektywie długoterminowej mogą oznaczać  odejście od zasady uniezależnienia funkcjonowania systemu emerytalnego od dopłat z budżetu państwa. Fakt ten należy ocenić jako bardzo niebezpieczny z punktu widzenia perspektyw ograniczenia długu publicznego, a zarazem stabilnego rozwoju gospodarczego Polski w przyszłości. Proponowane odejście od obowiązkowej przynależności do OFE osób podejmujących aktywność zawodową oznaczać może w przyszłości destabilizację rynku finansowego w Polsce, a tym samym doprowadzić do destabilizacji gospodarki.
Minister Jolanta Fedak zapowiada, że jej projekt będzie wkrótce przedmiotem obrad Rady Ministrów. Z nieoficjalnych sygnałów wynika, że nie wszystkim ministrom on się podoba. Jednym z oponentów ma być minister Michał Boni, ale zwolennikiem zmniejszenia części składki kierowanej do OFE jest minister finansów Jacek Rostowski.