Idea narodziła się przed paroma laty, gdy Maciej Żakiewicz był jeszcze aplikantem. Praktykował wtedy u warszawskiego adwokata Radosława Baszuka, którego uważa za jednego z najlepszych karnistów w Polsce. Tę renomę swojego patrona widział i odczuwał, ponieważ kancelaria stale miała w obsłudze bardzo dużo spraw. Pomagał szefowi, zastępował go w różnych miejscach, ale obaj wciąż byli w "niedoczasie" i często słyszał: Maciek, potrzebujemy kogoś na zastępstwo!

Przed internetem giełda w kawiarni
- W epoce przedinternetowej w takich sytuacjach sięgało się po notes i telefon. Szybkie rozmowy ze znajomymi adwokatami i aplikantami, każdemu krótkie referowanie sprawy, podstawowe informacje organizacyjne - mówi Żakiewicz. Jeden rozmówca od razu zastrzegał, że np. w danym terminie nie może, inny dopiero po wysłuchaniu całego opisu stwierdzał, że akurat w tej dziedzinie nie czuje się za mocny, a więc raczej nie, itd. - Czasem trzeba było kilka, albo kilkanaście takich rozmów odbyć, zanim trafiło się na właściwą osobę i można było przejść do dalszych uzgodnień - dodaje.
Jeśli ktoś nie chciał wykonywać wielu czasochłonnych telefonów, mógł próbować to załatwić na sądowej giełdzie. - Kiedyś, gdy wszystkie warszawskie sądy znajdowały się w jednym budynku przy alei Solidarności, takim miejscem była sądowa kawiarnia. Tam spotykali się adwokaci, radcowie i aplikanci, często wpadali na kawę w przerwach pomiędzy rozprawami. Było to więc miejsce dogodne do rzucenia hasła: kto weźmie zastępstwo? No ale z przyczyn oczywistych mogło to dotyczyć przede wszystkim sądów warszawskich. - Gdy sprawa była w innym mieście, to trzeba było tam szukać znajomych prawników, albo dzwonić do lokalnej izby radcowskiej czy adwokackiej z prośbą o telefony do kilku jej członków. - To zawsze było trudne, a warszawska kawiarnia już nie spełnia swojej roli, ponieważ stołeczne sądy mieszczą się dziś w wielu budynkach, w różnych częściach miasta. Wielu więc prawników zadawało sobie pytanie, jak sobie radzić z szukaniem chętnych na zastępstwo. Na właściwy pomysł wpadł Maciej Żakiewicz.

Substytucja już zajęta
- Po czterech latach "wycierania" korytarzy sądowych, wyczekiwania pod salami sądowymi pomyślałem, że przecież internet stwarza w tej dziedzinie wielkie możliwości - wspomina. To była druga połowa 2006 roku. Zaczął od sprawdzenia, czy jest wolna domena "substytucja.pl". Niestety, okazało się, że jest już zajęta, chociaż jeszcze wtedy nie można było sprawdzić, kto i w jakim celu ją kupił, bo nie była jeszcze czynna. Po jakimś czasie okazało się, że jest taki portal, ale ruchu na nim dużego nie było. - Nie zdziwiło mnie to, ponieważ brakowało na tej stronie jasnej informacji o zasadach jej działania, nie były określone warunki bezpieczeństwa dla uczestników i spraw, o których mieliby za pośrednictwem tego serwisu między sobą komunikować się. Jeden przekaz był natomiast precyzyjny: wyślij sms-a o wartości 9 złotych - mówi Żakiewicz. Na takich zasadach prawnicy nie wejdą do takiego przedsięwzięcia - stwierdził.
Obserwacja tej strony dała mu dodatkowo do myślenia o warunkach, jakie muszą być spełnione przy tworzeniu wymyślonego przez niego serwisu. Przede wszystkim, że powinien to być serwis społecznościowy, działający bezpłatnie, będący rodzajem struktury samopomocowej dla środowiska, które w jego ramach powstanie. - Oczywistym też dla mnie było, że musi to być organizacja przejrzysta, z jasnymi regułami dla wszystkich, a także dobrze zabezpieczająca tajemnicę zawodową prawników - podkreśla Żakiewicz. W oparciu o te właśnie kryteria zaczął więc - wspólnie z kolegą z liceum Piotrem Walczyszynem, który teraz jest informatykiem i podjął się stworzenia odpowiedniego programu - tworzyć nowy portal. Potem do ekipy dołączył jeszcze kolega z aplikacji, a dziś także adwokat, Marek Malecha.

Przejrzystość i bezpieczeństwo
Obowiązująca cały czas w Zastępstwo.pl dbałość o jasne reguły i bezpieczeństwo zaczyna się już na etapie przystępowania do "towarzystwa". Nie jest ono dla każdego tylko dla praktykujących prawników, czyli adwokatów, radców prawnych i aplikantów. Dla zarejestrowania się konieczny jest wpis na listę jednej z tych grup zawodowych, co należy udowodnić poprzez podanie numeru legitymacji. Kandydat może zgłosić się sam, albo może być rekomendowany przez któregoś z uczestników. Maciej Żakiewicz, który cały czas jest administratorem systemu, sprawdza to i dopiero po jego weryfikacji kandydata, zainteresowany może korzystać z serwisu. Osoby niepowołane nie mają więc szansy na wejście do "środka". Zabezpieczenie niezbędnej w zawodach radcy i adwokata tajemnicy polega też na tym, że w opisach spraw nie mogą być umieszczone dane wrażliwe klientów, a system nie gromadzi informacji o sprawach. Po zakończeniu współpracy informacja wypada z systemu.

Na początek koledzy z aplikacji
Po stworzeniu zasad działania i odpowiedniego oprogramowania serwis zaczął działać, co postawiło pytanie: jak dotrzeć do potencjalnych chętnych do korzystania z niego? - Na początek zaprosiliśmy do współpracy około sto koleżanek i kolegów z roku na aplikacji. Już na tym etapie to zadziałało, w serwisie zaczęły pojawiać się ogłoszenia o potrzebnych zastępstwach, które znajdowały też chętnych do ich wzięcia. Zachęcaliśmy też tych pierwszych uczestników do przekazywania informacji o portalu swoim znajomym. I tak to się rozwijało - wspomina Maciej Żakiewicz.
Dziś Zastępstwo.pl ma 2222 uczestników (16 września) i liczba ta stale rośnie. W grupie tej jest 586 radców prawnych, 529 adwokatów, 622 aplikantów adwokackich i 462 radcowskich oraz ponad 20 innych pracowników kancelarii prawnych. Na ten sam dzień wprowadzono do systemu 1154 sprawy (od początku jego działania), a zrealizowano 565.
W dniu pisania tego artykułu dostępnych w serwisie było 14 spraw. Miedzy innymi rozprawy gospodarcze w Ostrołęce, Gliwicach, Białymstoku, Olsztynie i Płocku, sprawy cywilne w Radomsku, Krośnie Odrzańskim, Łęczycy, Żywcu i Warszawie. Licznik, który widzi każdy wchodzący na tę stronę, pokazuje też, ilu chętnych zgłasza się do każdej ze spraw. W tym akurat dniu najwięcej, bo aż sześć osób było gotowych zająć się sprawą cywilną w Łęczycy, cztery zgłosiły się do cywilnej w Warszawie, a do gospodarczej w Białymstoku jeszcze nikt. Jednak, jak podkreśla mec. Żakiewicz, przeciętnie 95 procent zgłoszeń znajduje zainteresowanych do wykonania zleconej pracy.

Zajrzeć do dokumentów, bronić w sądzie
Sprawy są różne. Poczynając od drobnych i stosunkowo mało wymagających, jak sprawdzenie czegoś w dokumentach, czy danych w księdze wieczystej, po reprezentowanie klienta tego zlecającego prawnika w sądzie.
Jacek Golonka, aplikant adwokacki z Warszawy, który w systemie uczestniczy od ośmiu miesięcy i przyjął już dziewięć zleceń, mówi o ostatniej: kancelaria z Wrocławia zwróciła się o pomoc prawną przy przesłuchaniu świadka. Sprawa toczy się we Wrocławiu, ale tamtejszy sąd zlecił warszawskiemu odpowiednikowi przesłuchanie osoby zamieszkałej w stolicy. Aplikant Golonka miał w imieniu wrocławskiego adwokata w tym uczestniczyć i zadbać, by wszystko przebiegło zgodnie z zasadami. Jacek Golonka sam zlecił na razie jedną sprawę - do Nowego Sącza, gdzie trzeba poprzeć apelację w sprawie alimentacyjnej.
Z kolei radca prawny z Lublina Paweł Kostrubiec wspomina o zleconej mu przez koleżankę z Krakowa sprawie gospodarczej w Białymstoku. Z Lublina jest tam bliżej niż z Krakowa, a do tego miał akurat czas, a propozycja honorarium była interesująca. Występował także niedawno w sprawie rozwodowej przed sądem w Siedlcach, zleconej mu przez prawnika z Katowic. - Przyjmuję różne sprawy, przeważnie w Lublinie, albo w miastach naszego regionu. Cywilne, gospodarcze, pracownicze. Do systemu Zastępstwo.pl należę od początku jego działania i w sumie zrealizowałem już ponad 10 zleceń - mówi.
Joanna Górka, aplikantka na IV roku aplikacji radcowskiej, należy do systemu dopiero od początku tego roku, ale zrealizowała już ok. 20 zleceń. Przeważnie na Śląsku - w rodzinnym Opolu, dość dużo we Wrocławiu, ale także w innych miastach regionu. - W większości są to sprawy gospodarcze i cywilne, ale ostatnio jest również sporo propozycji uczestnictwa w próbach ugodowych - mówi.
- Do grona uczestników serwisu należę od początku, czyli od pierwszej informacji o nim w "Rzeczpospolitej". Kilkanaście razy zgłosiłem propozycje zastępstw i w czterech, może pięciu przypadkach było to skuteczne. Były to sprawy cywilne, o zadośćuczynienie, odszkodowanie. Nigdy nie natrafiłem na osobę niesolidną, choć istnieje zawsze takie ryzyko. Oczywiście poziom wykonywania zastępstw bywa różny - mówi Marcin Krzemiński, radca prawny z Krakowa.
Inna uczestniczka systemu, aplikantka radcowska także z Krakowa Agnieszka Zima z serwisu korzysta od około 1,5 roku. Nie wprowadzała jeszcze nigdy żadnej oferty, zazwyczaj sama przyjmuje zastępstwa. Sprawy są różnorodne, począwszy od postępowań sądowych w I instancji o zasiedzenie, odszkodowania itp., po sprawy w postępowaniu odwoławczym. Podkreśla, że jest to bardzo dogodna forma podjęcia zastępstwa i nie skutkuje żadnymi problemami, a nawet wręcz przeciwnie umożliwia w szybki sposób wyszukanie osoby zainteresowanej przyjęciem zastępstwa.

Dużo zalet
Większości uczestników systemu jego idea i zasady podobają się. - To świetny pomysł - mówi lubelski radca Paweł Kostrubiec i deklaruje zainteresowanie dalszym przyjmowaniem lub zlecaniem spraw innym prawnikom. Podobną opinię wygłasza Joanna Górka z Opola, która zauważyła, że po wykonaniu kilku zleceń z Zastępstwa.pl zaczęły też kontaktować się z nią kancelarie bezpośrednio. Po prostu jest już znajomą pracujących w nich prawników. - Gdy zostanę radcą prawnym, będę nadal uczestniczyć w tym systemie - zapowiada.
Na korzyść polegającą na nawiązywaniu interesujących kontaktów zawodowych wskazuje także aplikanta z Łodzi, Elżbieta Cymmer. - Po raz pierwszy z portalu skorzystałam we wrześniu 2009 roku. Od tego czasu jestem stałą jego użytkowniczką. Korzystając z jego pośrednictwa zastępowałam radców prawnych w ponad 20 sprawach, przy czym tylko część z nich była zgłaszana na portalu. W pozostałych przypadkach radcowie, którzy ze mną wcześniej współpracowali, w razie potrzeby dzwonili do mnie z pytaniem, czy mogę ich zastąpić w konkretnym terminie - mówi. Za największy atut tego portalu, z punktu widzenia aplikanta, Elżbieta Cymmer uważa możliwość nawiązania kontaktów z radcami z całej Polski, oraz zdobycie dodatkowych doświadczeń.
Także Magdalena Kucharska, aplikantka radcowska IV roku z Warszawy poleca innym prawnikom skorzystanie z usług, jakie oferowane są za pośrednictwem portalu zastępstwo.pl, w szczególności usług sprawdzonych na portalu aplikantów. - Tu nie ma anonimowości. Logując się do systemu uzyskujemy informacje o imieniu, nazwisku i zawodzie innych uczestników oferujących lub gotowych przyjąć zlecenie. Ewentualnej eliminacji osób nierzetelnych służy system ocen, które strony zlecenia mogą sobie wystawić po jego wykonaniu. Prawnik poszukujący zastępstwa może w prosty sposób sprawdzić "tożsamość" drugiej strony - mówi.

Kilka słabości
Czy jednak Zastępstwo.pl nie ma słabych stron? Niektórych uczestników irytują np. pojawiające się oferty z ceną usługi: 0 zł. - Oczywiście, raczej nie chodzi tu o zlecenie usługi bez wynagrodzenia (bo chętnych brak), a zatem o co chodzi? O zlecenie w "szarej strefie"? O negocjacje i zaoferowanie usługi najtańszej? W porządku - ale niech to będzie wyraźnie napisane przez zleceniodawcę, choćby w opisie zlecenia. Brak takich informacji obniża w mojej opinii wiarygodność osób korzystających z portalu - stwierdza anonimowo jedna aplikantek, która często przyjmuje zlecenia. Jej zdaniem problemem jest także zlecanie zastępstw w ostatniej chwili, co powoduje niekiedy, że oryginał upoważnienia nie dociera na czas do sądu. - Kilkukrotnie w związku z tym, w szczególności w sprawach gospodarczych, spotkałam się z sytuacją niedopuszczenia mnie do udziału sprawie - mówi.
Zdaniem Grzegorza z Poznania, który również nie chce ujawniać swojego nazwiska, portal nie całkiem spełnił swoje zadania. W każdym razie nie stał się wymarzonym przez niego forum kontaktów pomiędzy prawnikami. Ale Grzegorz korzysta z serwisu, nawet zrealizował już kilka zleceń. Zresztą stwierdza, że jego opinia o portalu jest bardzo dobra, jak również jego doświadczenia z kontaktów tą drogą z prawnikami.
Krakowski radca prawny Marcin Krzemiński wskazuje natomiast na trudności związane z zakazem udzielania upoważnień przez radców aplikantom adwokackim i przez adwokatów aplikantom radcowskim - trzeba szukać "pośrednika" - mówi.
Pewne wątpliwości uczestników wzbudza też system ocen, jaki w nim obowiązuje. W zasadzie każdy zleceniodawca po zakończeniu współpracy powinien ocenić jej wyniki, a to w założeniu miałoby skutkować jakimś rangowaniem uczestników. Nie bardzo to działa, nie wszyscy wpisują oceny, więc inni też nie przywiązują do tego wagi, nie udało się też uzyskać jednoznacznych opinii co do tego, czy system ocen powinien być rozwijany i konsekwentnie wymagany.

System rozwija się
Z rozmów przeprowadzonych z kilkunastoma uczestnikami serwisu wynika, że mają oni trochę uwag do jego funkcjonowania, ale także to, że zdecydowanie przeważają opinie pozytywne. Wszyscy rozmówcy deklarowali też zamiar korzystania z Zastępstwa.pl w przyszłości. A będą mieli z kim wymieniać się sprawami, bo uczestników systemu stale przybywa. Gdy autor tego artykułu zajrzał do serwisu koło południa, licznik wskazywał liczbę 2222, a o godz. 21, gdy dopisywał to zdanie, było już 225. Doszło też parę nowych spraw, m.in. karna w Lublinie (zgłosiło się troje chętnych prawników) i gospodarcza w Toruniu. Tu także było już trzech chętnych, zleceniodawcy będą mogli wybierać.
Portal będzie się wiec rozwijał. Nowe perspektywy stwarza też włączenie Zastępstwa.pl w struktury wydawnictwa Wolters Kluwer Polska. Nowy właściciel zapowiada utrzymanie dotychczasowego charakteru portalu oraz dalszą realizację jego głównych celów. Wolters Kluwer Polska deklaruje także zdynamizowanie dalszego rozwoju serwisu, m.in. poprzez rozbudowanie go o nowe rozwiązania funkcjonalne.

Artykuł ukazał się w miesięczniku "Kancelaria" nr 10/2010.