Sąd zajął się sprawą pielęgniarki zatrudnionej w szpitalu klinicznym, który zaczął popadać w długi. Część pensji za wrzesień 2008 r. wypłacił pracownikom na czas, a resztę obiecał przelać na początku października. Regulamin wynagrodzeń przewidywał wypłatę wynagrodzenia do ostatniego dnia miesiąca za bieżący miesiąc.Gdy 30 września 2008 r. pracownica nie znalazła wypłaty na koncie, jeszcze tego samego dnia, około południa, złożyła oświadczenie o natychmiastowym rozwiązaniu stosunku pracy z powodu ciężkiego naruszenia przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika, polegającego na nieuregulowaniu pensji w terminie. Taką moż liwość daje pracownikowi art. 55 § 1[1] kodeksu pracy.Pieniądze zostały przelane tydzień później. Szpital pozwał pielęgniarkę o zbyt wczesne, a przez to nieuzasadnione zerwanie stosunku pracy i zażądał rekompensaty w wysokości jej trzymiesięcznego wynagrodzenia. W wyroku z 15 września 2011 r. (sygn. II PK 69/11) Sąd Najwyższy uznał rację pracodawcy. Według regulaminu płacowego obowiązującego w szpitalu, termin zapłaty wynagrodzenia upływał 30 września, a zatem konkretnie o godzinie 24.00 tego dnia – tłumaczył sąd.SN przypomniał, że zgodnie z art. 111 § 1 kodeksu cywilnego termin oznaczony w dniach kończy się z upływem ostatniego dnia. Tymczasem pielęgniarka przekazała pracodawcy swoje pismo rozwiązujące stosunek pracy około południa 30 września. Zrobiła to zatem przedwcześnie. Nie można więc uznać - zdaniem SN - że pracodawca dopuścił się tego dnia ciężkiego naruszenia obowiązków wobec niej.Nie jest uzasadnione zerwanie umowy o pracy z powodu ciężkiego naruszenia przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika tylko z tego powodu, że zatrudniony spodziewa się opóźnienia w wypłacie – stwierdził Sąd Najwyższy.Sąd nie zdyskwalifikował całkowicie postępowania pracownicy. Zaakcentował, że faktycznie doszło do opóźnienia z wypłatą wynagrodzenia, a skoro tak, to należy się zastanowić, czy szpital ma prawo domagać się pełnego odszkodowania. Zdaniem SN, rekompensatę dla byłego pracodawcy należy odpowiednio zmniejszyć, biorąc pod uwagę zasady współżycia społecznego. Dlatego sąd zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd drugiej instancji.Renata Majewska (PAP)