Z tych statystyk wynika, że szczyty w wewnętrznej hierarchii są praktycznie zarezerwowane dla prokuratorów mężczyzn. Prokurator generalny ma pięciu zastępców, w tym tylko jedną kobietę – Marzenę Kowalską. Na poziomie Prokuratury Generalnej żadna z pań nie stoi na czele departamentu czy biura. Na szczeblu prokuratur apelacyjnych szefami jednostek są tylko dwie (18 proc): Anna Habało w Rzeszowie i Iwona Palka w Katowicach. To dwa razy mniej niż na poziomie rejonów, gdzie kobiety rządzą w prawie 44 proc. prokuratur.
– Takie dane świadczą o tym, że gdzieś na etapie decydowania o awansie prokuratorek ich przełożeni – głównie mężczyźni – podejmują decyzje o tym, że kobieta jest mniej trafnym kandydatem na stanowisko funkcyjne albo mniej zasługuje na awans. Jest w tym pewnie jakiś element szowinizmu – uważa dr Karolina Kremens, procesualistka z Uniwersytetu Wrocławskiego, zwolenniczka wprowadzenia parytetów np. w zakresie stanowisk funkcyjnych.
– Pokutuje u nas stereotyp, że kobiety są mniej zdolne do poświęceń i większą wartość stanowi dla nich życie rodzinne niż zawodowe – tłumaczy.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna