- Jesteśmy zadowoleni, że sąd podzielił nasze podejrzenia, iż dr Mirosław G. dopuścił się korupcji - powiedział po ogłoszeniu wyroku rzecznik oskarżającej dr. G. go Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Nie ma się z czego cieszyć Panie Prokuratorze, bo w tym wyroku i w jego uzasadnieniu więcej jest o prokuraturze złego niż dobrego. Prokurator generalny powinien teraz zarządzić publiczne i głośne czytanie tego uzasadnienia we wszystkich prokuraturach. Z przesłaniem: nigdy więcej!
O krytyce pod adresem CBA szkoda gadać, bo w czasie gdy rzecz się zadziała, była to policja polityczna, która miała dostarczać rządzącej wtedy partii dowodów na istnienie „układu” i amunicji do walki ze wszystkimi, których ta partia uznawała za swoich wrogów. Wiele się w tej formacji zmieniło i wiele wskazuje, że do recydywy już tam nie powinno dochodzić.
Ale rola prokuratury w tej sprawie wymaga głębszej refleksji. Oczywiście, wyraził ją już częściowo prokurator podczas swojej ostatniej mowy przed zamknięciem sprawy. Przyznał, że stała się ona elementem kampanii politycznej, co miało wpływ na przebieg śledztwa. Ale czy to, co on wtedy powiedział, jest uznawane za słuszne w całej prokuraturze. Czy jeśli ta instytucja mogła w latach 2005 - 2007 dać się wciągnąć w charakterystyczne dla tego okresu gry polityczno-prawne, to już nigdy więcej w to nie wejdzie? Chciałoby się wierzyć, że to jedyna prawda o polskich prokuratorach.

Czytaj także:
Dr G. skazany za korupcję, uniewinniony od mobbingu
Sąd: taktyka organów ścigania ws. dr. G. może budzić przerażenie