Podobnie było w przypadku takich krajów jak Wielka Brytania i Hiszpania, które ilością swoich eurodeputowanych, zdeklasowały duże kraje Europy Zachodniej (Niemcy, Francja, Holandia i Belgia), które zanotowały odczuwalny spadek w liczbie parlamentarzystek. Jak komentuje Instytut Spraw Publicznych trendy wspólnotowe pokazują, że tak naprawdę udział kobiet w strukturach EU zbytnio się nie zmienił, gdyż wzrósł jedynie o 2 proc.! Wyniki te nie są pocieszające i pokazują kryzys w Europie, gdzie kobiety stanowią 51 proc. ogólnej populacji.
Interesujący jest wzrost partycypacji kobiet, jaki nastąpił w Wielkiej Brytanii wraz z zaskakująco dobrymi wynikami Brytyjskiej Partii Niepodległości (UKiP), która pociągnęła za sobą wzrost udziału europarlamentarzystek. Przeczy to niejako teorii o tym, że partie skrajnie prawicowe są mniej przyjazne kobietom. Z drugiej strony warto zauważyć, że wzrost tendencji skrajnie prawicowych na Węgrzech czy w Grecji był znacząco skorelowany ze spadkiem partycypacji kobiet w Parlamencie Europejskim.

Znaczący wzrost eurodeputowanych z Irlandii (z 25 proc. w 2009 do 55 proc. w 2014) może być w pewnym sensie powiązany ze znaczącą aktywizacją ruchów kobiecych i feministycznych w tym rejonie. W Irlandii w szczególności podkreślano walkę z powszechną stygmatyzacją, która wspieraz wierunek kobiet jako niezdolnych do walki politycznej i nieposiadających umiejętności oraz doświadczenia, które mogłyby w polityce wykorzystać. W Irlandii dwie spośród trzech nowych eurodeputowanych do PE uczestniczyły w programach doskonalenia umiejętności organizowanych przez organizację non-profit Women for Election Ireland.