W ubiegłym tygodniu wiceminister gospodarki Maciej Kaliski mówił, że we wniosku znajdują się inwestycje, w ramach których do 2018-20 r. w polskiej energetyce powstanie ok. 9 tys. megawatów nowych zdolności wytwórczych. Wyraził też nadzieję, że KE wniosek przyjmie, a rozpoczęte już inwestycje będą mogły być kontynuowane, z uwzględnieniem wszystkich priorytetów, które daje derogacja.
Jak dodał Kaliski, lista przedsięwzięć jest długa i jest możliwe, że nie wszystkie wpisane na nią nowe instalacje powstaną w przewidzianym terminie. Podkreślał jednak, że zasadnicze dla polskiej energetyki inwestycje będą zrealizowane w terminie. Wiceminister dodał, że pierwszy etap inwestycji przewiduje stworzenie ok. 4,5 tys. megawatów nowych mocy, drugi ok. 4,6 tys. megawatów.
Przekazany do konsultacji społecznych wniosek zawierał listę ponad 1000 zakładów, które występowały o derogacje. To głównie elektrownie, elektrociepłownie i ciepłownie, ale także koksownie, stalownie, cementownie i inne.
Zgodnie z kwietniową decyzją KE kraje UE mają do 30 września dostarczyć KE dane dotyczące instalacji przemysłowych na swoim terenie. Na ich podstawie KE wyliczy w 2012 r. przydziały darmowych pozwoleń dla każdej z nich na lata 2013-2020. Mają być one przydzielane dla każdej z nich maksymalnie do wysokości tzw. benchmarków, czyli emisji dwutlenku węgla generowanych przez 10 proc. najbardziej wydajnych instalacji w UE. Następnie limity te (wyrażone w tonach CO2 na 1 produkt) będą przemnożone przez wielkość produkcji, co określi liczbę darmowych pozwoleń dla przedsiębiorstw przemysłowych.
W latach 2013-2020 na darmowe pozwolenia w wysokości benchmarków mogą liczyć przedsiębiorcy z sektorów zagrożonych tzw. carbon leakage, czyli przenoszeniem produkcji poza granice UE (gdzie nie ma limitów emisji CO2). Branże takie będą określane m.in. na podstawie wzrostu kosztów produkcji w związku z koniecznością zakupu pozwoleń na emisję. Reszta przedsiębiorców otrzyma pozwolenia w wysokości 80 proc. benchmarków w 2013 roku. Ten wskaźnik udziału będzie stopniowo maleć do 30 proc. w 2020 r. Brakujące pozwolenia firmy będą musiały kupić na rynku.
W trosce o konkurencyjność przemysłu UE, w pakiecie klimatyczno-energetycznym UE z 2008 r. przewidziano, że część uprawnień w latach 2013-2020 będzie przyznawana za darmo w zależności od stosowanej przez firmy technologii: im mniej emisji CO2, tym większa część bezpłatnych praw do emisji. Nie dotyczy to elektroenergetyki, gdzie zasadą ma być zakup wszystkich pozwoleń na emisję z uwzględnieniem okresu przejściowego m.in. dla Polski.(PAP)