Ustawę o dzieleniu się informacjami o bezpieczeństwie w sieci (Cybersecurity Information Sharing Act, w skrócie CISA) uchwalono stosunkiem głosów 74:21, przy poparciu senatorów z obu partii - Republikańskiej i Demokratycznej.

Ustawa przewiduje objęcie ochroną przed atakami hakerów i innymi zagrożeniami tych firm, które zgodzą się dobrowolnie dzielić się informacjami na ten temat z odpowiednimi agendami rządu federalnego. Musi być jeszcze uzgodniona z podobnym aktem prawnym uchwalonym wcześniej przez Izbę Reprezentantów.

Dyskusje i przetargi w Senacie trwały prawie 6 lat głównie z powodu obaw części ekspertów i firm, że ustawa umożliwi Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) i innym rządowym agencjom szpiegowskim dostęp do znacznie większej ilości informacji o konkretnych osobach, co narazi na szwank ich prywatność. Tego rodzaju obawy wyrażał np. Apple.

Czytaj: KNF zarekomenduje zasady bezpieczeństwa transakcji w internecie>>>

Senat uznał te obawy za bezpodstawne. Odrzucił również poprawkę, która zmierzała do utajnienia które firmy zgodziły się współpracować z rządem i jakie informacje będą udostępniać.

Sponsorami ustawy CISA byli senatorzy z obu partii - Demokratka Dianne Feinstein i Republikanin Richard Burr. Podkreślili oni, że ustawa jest niezbędna aby skutecznie zapobiegać takim cyberatakom jak głośny atak na Sony Pictures w ub. roku.

Burr podkreślił, że ustawa nie zobowiązuje firm do współpracy z rządem a jedynie stwarza im taką możliwość. "Nikt nie jest zmuszany do czegokolwiek" - podkreślił.

Problem cyberataków i bezpieczeństwa w sieci dotyczy milionów Amerykanów, którzy np. dokonują zakupów, operacji bankowych a nawet zamawiają za pośrednictwem internetu wizytę u lekarza.

Ocenia się, że niedawny atak hakerów na serwery federalnego Biura ds.Zarządzania Osobowego umożliwił przestępcom kradzież danych ponad 21 mln osób. Zdaniem agencji wywiadowczych USA ataku dokonali Chińczycy. (PAP)