"W zdecydowanej większości sprawy pozdejmowano tam z wokandy, praktycznie sądy te nie pracują" - poinformował PAP prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Wacław Bryżys. Chodzi o byłe sądy rejonowe w: Lidzbarku Warmińskim, Piszu, Nidzicy i Biskupcu, które od nowego roku stały się wydziałami zamiejscowymi sądów w: Bartoszycach, Szczytnie, Olsztynie i Mrągowie.
Resort sprawiedliwości informował w poniedziałek, że w ostatnich dniach około 50 sędziów z 16 sądów rejonowych w kraju powstrzymało się od obowiązków orzeczniczych.
Kontrowersje prawne w sprawie orzekania w części sądów rejonowych wywołała lipcowa uchwała Sądu Najwyższego, gdzie w uzasadnieniu wskazano, że uprawnienie do przeniesienia sędziego na inne miejsce służbowe przysługuje wyłącznie ministrowi sprawiedliwości i nie można go przekazać wiceministrowi. Problem w tym, że decyzje o przeniesieniu ponad 500 sędziów najmniejszych sądów rejonowych w ramach reorganizacji sądów za czasów ministra Jarosława Gowina były podpisane przez wiceministrów sprawiedliwości. Na skutek reorganizacji 79 najmniejszych sądów rejonowych w kraju stało się wydziałami zamiejscowymi sądów sąsiednich.
"Chodzi o to, by nie trzeba było powtarzać spraw, jeśli okaże się, że przeniesienie sędziów do tych sądów było niezgodne z prawem" - powiedział Bryżys i dodał, że w przypadku spraw karnych mogą się one kwalifikować do ponownego rozpoznania, a decyzje w sprawach cywilnych będą nieważne.
Z kolei wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Piotr Mądry przyznał w rozmowie z PAP, że wertowane są sądowe archiwa i wyszukiwane sprawy, w których sędziowie delegowani przez wiceministrów do pracy wydali decyzje aresztowe. "Na razie znaleźliśmy pięć takich spraw, być może znajdziemy więcej. Na razie nie wiemy, co z tymi sprawami dalej zrobimy" - powiedział sędzia Mądry.
Zarówno sędziowie Bryżys, jak i Mądry przyznali, że nie otrzymali z ministerstwa sprawiedliwości konkretnych wskazówek, jak rozwiązać problem pracy sądów, w których pracują delegowani przez wiceministrów sędziowie.
"Mamy nadzieję, że szybko sprawa się wyjaśni, że wypowie się w tej sprawie Sąd Najwyższy, bo inaczej powstanie spore zamieszanie. Chcielibyśmy go uniknąć" - przyznali i dodali, że sędziowie delegowani przez wiceministrów sami śledzą powstałe w tej sprawie zamieszanie i "jako niezawisłych nikt ich siłą do orzekania nie zagoni".
W poniedziałek minister sprawiedliwości Marek Biernacki komentując kwestię możliwości przenoszenia sędziów do innego sądu decyzją wiceministrów, powołując się m.in. na orzecznictwo SN z poprzednich lat powiedział, że jego zdaniem SN powinien przedstawiać jednoznaczną wykładnię prawa. W zeszłym tygodniu minister zawnioskował już, by SN w pełnym składzie rozstrzygnął tę kwestię.
Resort sprawiedliwości poinformował zarazem, że w piątek zwrócono się do prezesów sądów apelacyjnych o informacje co do podjętych przez nich działań organizacyjnych "minimalizujących negatywne skutki społeczne zaistniałej sytuacji w związku z podjętą przez SN uchwałą". Chodzi m.in. o wyznaczanie zastępstw. Do prezesów SA wystosowano też stanowisko, w którym resort uznaje, że brak jest podstaw "do odstępowania od wykonywania służby przez sędziów". MS podkreśla także, że już od wielu lat decyzje o przeniesieniu sędziów podpisywali wiceministrowie