Zdaniem autorów raportu, fakt ten można oczywiście zinterpretować także pozytywnie. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z przeregulowaniem wielu obszarów życia i podnoszą się postulaty przeprowadzenia deregulacji, z takiego stanu rzeczy należałoby się raczej cieszyć. Po co zatem tak rozbudowane plany legislacyjne? To trochę tak, jak z planowaniem budowy dróg i autostrad. Warto także zwrócić uwagę, że w tym samym czasie (II półrocze ubr.) rząd przyjął 36 projektów ustaw znajdujących się poza planem legislacyjnym.
Najbardziej spektakularnym przykładem działań ad hoc w reakcji na konkretną sytuację polityczną jest los tzw. ustawy hazardowej, która w trybie nadzwyczajnym została wniesiona przez rząd, przyjęta przez parlament i podpisana przez prezydenta w ciągu kilku tygodni. Okazuje się, że jak władza chce i musi, to potrafi zmobilizować się do wysokiej aktywności legislacyjnej. Ale przecież nie o taką metodę działania chodzi.
W kwietniu 2009 r. weszła w życie reforma procesu stanowienia prawa. W jej ramach Rządowe Centrum Legislacyjne (RCL) stało się centralnym ośrodkiem przygotowującym projekty ustaw na podstawie założeń merytorycznych powstających w poszczególnych resortach. Póki co to rozwiązanie nie dało jeszcze widocznych rezultatów, gdyż jak zwykle w takich przypadkach mamy do czynienia z okresem przejściowym, w którym to prace RCL i poszczególnych ministerstw nierzadko dublują się, a spory kompetencyjne wyhamowują rozstrzygnięcia. Tak było np. w przypadku długo procesowanej, ważnej ustawy o działalności usługowej, która ma służyć wdrożeniu dyrektywy 2006/123/WE o
usługach, upraszczającej i liberalizującej dostęp do działalności gospodarczej w zakresie usług oraz wzmacniającej prawa konsumenta.
Na rezultaty wzmocnienia pozycji RCL-u trzeba będzie jeszcze poczekać. Rzecz w tym, aby nie było to czekanie zbyt długie i aby w międzyczasie nie zaniechano próby odresortowienia prac ustawodawczych na poziomie rządu.
W dalszym ciągu praktykowane jest wyręczanie się rządu poselskimi inicjatywami legislacyjnymi w odniesieniu do spraw, które leżą w kompetencjach Rady Ministrów. Na ogół praktykę tę uzasadnia się potrzebą niezwłocznego procesowania nad danym projektem. W ten sposób unika się konsultacji międzyresortowych i społecznych oraz załączania oceny skutków regulacji i projektów aktów wykonawczych. Jednak ta „droga na skróty” winna być stosowana absolutnie w wyjątkowych sytuacjach, gdyż niewątpliwie rzutuje
na obniżenie jakości stanowionego prawa. W II półroczu ubr. mieliśmy do czynienia w co najmniej 12 przypadkach z sytuacją, gdy posłowie rządzącej koalicji wnosili w miejsce rządu projekty ważnych ustaw.
Konkludując, praktyka procesu legislacyjnego w II półroczu 2009 r. nie wniosła żadnego przełomu w zakresie jakości stanowionego prawa. Co więcej, ukazała ponownie zjawiska patologiczne występujące w tym obszarze. Niestety pukające do drzwi wyborcze kampanie nie wróżą zmiany tej sytuacji - napisali autorzy Okresowej Oceny  Komitetu Monitorującego Business Centre Club.

Cały raport >>>