Według Niemców, choć obecny traktat wszedł w życie dopiero pół rok temu, to powinien być zmieniony, bo nie wystarcza by Unia Europejska skutecznie reagowała na sytuacje kryzysowe. Nawet pomoc dla Grecji, a później utworzenie specjalnego funduszu ratunkowego, wymagało uzgodnień międzyrządowych, bo tego traktat lizboński nie przewidywał. Niemieckie władze przedstawiły więc swoje propozycji zmian. Wśród nich jest ta najdalej idąca - sankcje, czyli pozbawienie głosu w Unijnej Radzie państw, które nie trzymają w ryzach budżetu. Tymczasem szef Komisji Europejskiej Jose Barroso jest temu przeciwny. "Naiwnym" nazwał myślenie, że można zmienić traktat tylko w tych dziedzinach, które dla Niemców są istotne. W pełnej zgodzie z zapisami traktatowymi wzmocnimy współpracę gospodarczą. Prawnicy już głowią się nad tym, jak to zrobić" - dodał szef Komisji.

Według relacji Informacyjnej Agencji Radiowej z Brukseli, wiele więc wskazuje na to, że decyzje dotyczące zaostrzania dyscypliny budżetowej będą podejmowane na podstawie uzgodnień międzypaństwowych, albo przy wykorzystaniu istniejących zapisów w traktacie. Jakiekolwiek zmiany w dokumencie z Lizbony wymagałyby zgody wszystkich krajów członkowskich, w tym ponownego referendum w Irlandii, a także w Wielkiej Brytanii, co już zapowiedział nowy premier, stąd niechęć do ponownego otwierania dyskusji w tej sprawie.