Współwłaściciel samochodu domagał się od towarzystwa ubezpieczeniowego, które było ubezpieczycielem Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku odszkodowania w wysokości 8 tys. zł za skutki kolizji z łosiem.

Zwierze nagle wybiegło z lasu przed samochód. Po zderzeniu przetoczyło się przez maskę auta i uciekło do lasu. W samochodzie została zbita szyba czołowa, uszkodzona maska, zderzak, błotnik i reflektory. Według poszkodowanego winę za szkodę ponosi zarządca dróg wojewódzkich ponieważ nie ustawił na tej drodze znaku A-18b ostrzegającego przed zwierzyną leśną.
Zarządca drogi nie uznał swojej odpowiedzialności. Podniósł, że zarządca drogi dokonuje oznakowania drogi znakami informacyjnymi i ostrzegawczymi na podstawie wniosków. Tymczasem służby drogowe nie otrzymywały zgłoszeń o kolizjach ze zwierzyną leśną na tym odcinku drogi ani o zagrożeniach migracja zwierząt leśnych. Wypadek ten był pierwszym tego typu.

Zagrożenie musi być ponadprzeciętne
Sąd Rejonowy w Kwidzyniu roszczenie uznał za nieuzasadnione. Wskazał, że zgodnie z punktem 2 załącznika numer 1 do rozporządzenia Ministra Infrastruktury „w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach” z dnia 3 lipca 2003 r., znaki ostrzegawcze stosuje się w celu uprzedzenia o takich miejscach na drodze, w których kierujący powinni zachować szczególną ostrożność ze względu na występujące lub mogące występować w tych miejscach niebezpieczeństwo. Znaki ostrzegawcze stosuje się nie tylko w miejscach, gdzie występuje niebezpieczeństwo stale, ale również tam, gdzie występuje ono okresowo, zależnie od okoliczności, pory dnia, roku itp. (między innymi przed miejscami pojawiania się zwierząt na drodze).

Uszczegółowienie tych generalnych wytycznych w zakresie dotyczącym stosowania znaku A-18b, zostało dokonane w pkt 2.2.20 załącznika do wymienionego rozporządzenia. Wskazano tam, że znak ten stosuje się do oznaczenia miejsc, w których zwierzęta dziko żyjące często przekraczają drogę, na przykład przy wjeździe do lasu o dużej ilości zwierzyny lub w miejscu przecięcia przez drogę dojścia do wodopoju. Miejsca takie można ustalić m.in. na podstawie informacji służby leśnej o szlakach wędrówek dzikich zwierząt.

Nie można wszędzie stawiać znaków
Odpowiedzialność zarządcy drogi powstaje więc wówczas, gdy na skutek zaniechania albo wadliwego wykonywania obowiązków nie umieścił on znaku ostrzegawczego A-18b mimo istnienia wymogów określonych w cytowanych przepisach.
Sąd podkreślił, że zarządca drogi nie może zatem dowolnie stawiać tego znaku drogowego na każdym „leśnym odcinku drogi” na wszelki wypadek. Doprowadziłoby to bowiem do dezorganizacji ruchu drogowego. Zarządca drogi może i powinien  ustawić znak, gdy posiada wiedzę, że w oznaczonym miejscu zwierzęta leśne często przekraczają drogę albo stanowi ono szlak wędrówek dzikich zwierząt np. do wodopoju. Musi też to być duża ilość zwierzyny leśnej.  Zagrożenie musi być „ponadprzeciętne”.

Proces wykazał, że w tej sprawie, zarządca drogi nie miał podstaw do stawiania znaku ostrzegawczego A-18b na tym odcinku drogi. Nie miał bowiem żadnych sygnałów oraz informacji o występowaniu łosi czy innych dzikich zwierząt na opisanym odcinku drogi i w jego okolicy ani, że miejsce zdarzenia stanowi szlak przemieszczania się zwierzyny leśnej. Takich sygnałów nie zgłaszała policja, nadleśnictwo i koło łowieckie.
Skoro więc zarządca drogi nie miał żadnych informacji o celowości ustawienia znaku A-18b na tym odcinku drogi to nie można go winić, że nie przewidział kolizji.

Znak ostrzega, ale nie zapobiega
Sąd uznał także, że do szkody doszłoby nawet gdyby ustawiono ten znak ostrzegawczy. Z zeznań kierującej wynika, że bezpośrednio przez zdarzeniem poruszała się z bezpieczną prędkością, znacznie mniejszą niż dozwolona (ok 40-50 km/h) i nie miała możliwości uniknięcia zderzenia ze zwierzęciem, które gwałtownie i niespodziewanie wbiegło na drogę. Nadto kobieta zeznała, że jeździ tą drogą czasami nawet kilka razy w tygodniu i kilkakrotnie zdarzyło się, że sarny przebiegły przed samochodem nie powodując jednak wypadku. Kierująca miała więc mimo braku znaku ostrzegawczego świadomość zagrożenia jakie mogą spowodować dzikie zwierzęta. Mimo tej wiedzy nie potrafiła ustrzec się przed kolizją.

- Okoliczność ta potwierdza, że nawet gdyby w tym miejscu był ustawiony znak ostrzegawczy i tak kierująca nie uniknęłaby kolizji z łosiem. Znaki ostrzegawcze uprzedzają tylko o miejscach na drodze, w których występuje lub może występować niebezpieczeństwo, oraz zobowiązują uczestników ruchu do zachowania szczególnej ostrożności. Nie są w stanie zapobiec niebezpieczeństwu – stwierdził Sąd Rejonowy w Kwidzyniu.

Wyrok już się uprawomocnił. (sygn. akt I C 182/17)

Robert Horbaczewski