Problemy amerykańskiego prawnika zaczęły się, gdy kupił w lokalnym sklepie MacBooka, by - jak sam twierdzi - tworzyć muzykę wraz z garażową kapelą i mieć dostęp do internetu. Jednak gdy próbował wejść na facebooka, przez błędne wpisanie adresu strony zobaczył (po raz pierwszy w życiu) treści pornograficzne. I przekonuje, że obejrzenie tej strony internetowej miało niszczący wpływ na jego życie.
Autor pozwu żąda od producenta MacBooków, by te były sprzedawane z "filtrem rodzinnym", instalowanym jako domyślny. Oznaczałoby to, że każdy, kto chciałby obejrzeć w przeglądarce strony z treściami o charakterze pornograficznym, musiałby najpierw oświadczyć, że ma świadomość zagrożeń wynikających z pornografii. Oprócz tego musiałby potwierdzić swój wiek. Wiecej: 

Gazeta.pl>>>