Dziś Komisja Europejska opublikuje raport o działaniu dyrektywy o gromadzeniu danych telekomunikacyjnych. Zaleca, by ograniczyć możliwość sięgania po nie i zaostrzyć kontrolę. W Polsce w przeciwieństwie do wielu innych krajów nie obowiązują żadne ograniczenia i żadna kontrola. Organy ścigania w Czechach, we Francji czy w Wielkiej Brytanii zaglądają do takich danych trzy razy rzadziej niż polskie. A Niemcy – 35 razy rzadziej.
Polskie służby sięgają po dane telekomunikacyjne coraz częściej - wynika z informacji Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W zeszłym roku zapytań było o 300 tys. więcej niż w 2009 r. Organy ścigania pytały o: właściciela telefonu, połączenia telefoniczne (billingi), miejsca pobytu (dane o tym, gdzie logował się czyjś telefon do bazy i czyje telefony były w pobliżu), SMS-y i połączenia internetowe.
Rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz w styczniu przekazała premierowi analizę prawną, z której wynika, że przepisy o pobieraniu danych telekomunikacyjnych są sprzeczne z konstytucją. Postulowała wprowadzenie wielu ograniczeń. W marcu Jacek Cichocki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych przy premierze, odrzucił większość postulatów.
Źródło: Gazeta Wyborcza