Dyrektor departamentu ropy i gazu w resorcie gospodarki Maciej Kaliski powiedział w piątek PAP, że bez podpisania porozumienia gazowego z Rosją, od 20 października br. może w Polsce zabraknąć gazu.
"Oczywiście każda umowa zawierana z nami będzie zgodna z prawem europejskim. Proszę być spokojnym, o tym rozmawiamy, mamy w Polsce regulacje, które wzmocnią nasze bezpieczeństwo energetyczne, konkurencyjność i rynkowość handlu gazem w Polsce" - powiedział szef dyplomacji.
Pytany o różnice zdań między resortem gospodarki a MSZ w sprawie zgodności umowy z unijnym prawem, Sikorski odparł: "jeszcze toczą się nasze wewnętrzne rozmowy, prosimy o trochę więcej czasu". "Jestem przekonany, że na końcu procesu będę mógł pogratulować Ministerstwu Gospodarki dobrej umowy" - dodał.
Chodzi o aneks do porozumienia rządów Polski i Rosji, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Aneks do porozumienia z 1993 roku, choć wynegocjowany, nie został jeszcze podpisany. Resort gospodarki wstrzymał ustalanie terminu podpisania porozumienia do czasu wyjaśnienia pytań KE. Żeby dostawy zostały zwiększone, aneks do kontraktu jamalskiego muszą też podpisać Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Gazprom.
KE na podstawie doniesień prasowych sygnalizowała, że istnieją obawy, czy porozumienie jest zgodne z prawem UE i w lutym, a także w kwietniu wysłała do resortu gospodarki dwa listy w tej sprawie. Zdaniem wicepremiera, ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, porozumienie, które zostało zawarte jeszcze przed wejściem do UE, właśnie nowym aneksem jest modyfikowane w taki sposób, by odpowiadać regulacjom europejskim.
W projekcie aneksu do porozumienia m.in. uregulowano sprawę operatora gazociągu jamalskiego. Na polskim odcinku ma nim zostać należący do Skarbu Państwa Gaz-System. KE wymaga, aby taki operator był niezależny i gwarantował uczestnikom rynku równy dostęp do infrastruktury przesyłowej. Obecnie funkcję operatora pełni należąca głównie do PGNiG i Gazpromu spółka EuRoPolGaz.
Komisja Europejska wcześniej wyrażała zadowolenie z inicjatywy Polski, by mogła mieć wgląd do umowy w celu sprawdzenia jej zgodności z prawem UE. Rzeczniczka ds. energii Marlene Holzner powiedziała jednak w poniedziałek, że strona polska dotąd umowy nie udostępniła, zaś sama KE nie ma prawa, by domagać się wglądu.
"KE jest w trakcie rozmów z polskimi władzami na temat tej umowy. Jak dotąd jej nie widzieliśmy, więc nie możemy powiedzieć, czy jest sprzeczna czy zgodna z prawem UE" - oświadczyła Holzner. Podkreśliła jednak stanowisko KE: gazociągi w krajach członkowskich mają być w pełni dostępne dla różnych firm; to samo dotyczy informacji o dostępnych mocach transportowych, a stawki za przesył mają być równe. Ponadto, KE domaga się wyznaczenia - zgodnie z unijnymi standardami - operatora gazociągu jamalskiego, którym gaz z Rosji płynie do Polski i dalej na zachód.
Niespełna dwa tygodnie temu Komisja Europejska upomniała Polskę za brak dostępu do gazociągu jamalskiego dla stron trzecich. "Obowiązek narzucony przez Polskę importerom gazu, by przechowywać pewną ilość gazu w Polsce i brak dostępu do gazociągu jamalskiego łamią zasady UE o wspólnym rynku gazu. To skutecznie wyklucza polski rynek gazu dla unijnych dostawców gazu, co z kolei zagraża bezpieczeństwu dostaw gazu w Polsce" - uważa KE. Wezwała Polskę do udostępnienia Jamału oraz umożliwienia przepływu gazu w dwie strony, tak by dało się transportować surowiec z Niemiec do Polski. Formalny list wysłany w tej sprawie, tzw. uzasadniona opinia, stanowi ostatnie ostrzeżenie przed skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. Polska ma dwa miesiące na odpowiedź.
(PAP)