Z nieoficjalnych informacji wynika, że na czwartkowym spotkaniu grup ekspertów ds. energii w Brukseli kilka państw członkowskich z uznaniem wypowiadało się o polskiej ekspertyzie. Niezależnie od tego, KE chce przedstawić w najbliższych tygodniach propozycję rozwiązań prawnych, tak by nie było wątpliwości, że cały Nord Stream 2 ma być objęty prawem UE.

Czytaj: KE szykuje propozycję, która może pogrzebać Nord Stream 2>>

 

To kolejna odsłona batalii prawnej, jaka toczy się wokół planowanej przez Rosję magistrali. Pod koniec września służby prawne Rady UE przygotowały na wniosek Niemiec swoją analizę, która wskazywała, że unijna dyrektywa gazowa nie może być zastosowana do morskiej części Nord Stream 2.

Co więcej, prawnicy Rady twierdzą, że regulacje te nie dają jednoznacznej podstawy prawnej do prowadzenia przez Komisję Europejską negocjacji z Rosją w sprawie reżimu prawnego dotyczącego bałtyckiej części gazociągu. Zdaniem dyplomatów z niektórych państw UE wnioski, jakie przedstawiono w tym dokumencie, są polityczne i wykraczają poza określenie gruntu prawnego, na jakim powinny poruszać się państwa członkowskie. Stolice pracują nad mandatem negocjacyjnym dla KE.

Niezależnie od tej oceny polski rząd przygotował swoją opinię prawną. 30-stronicowy dokument, do którego dotarła PAP, wskazuje, w jakim zakresie do planowanego rurociągu powinny być stosowane przepisy tzw. trzeciego pakietu energetycznego; dyrektywa gazowa, o której mowa w opinii prawnej Rady UE, wchodzi w jego skład.

"Przepisy trzeciego pakietu energetycznego są bezpośrednio stosowalne w odniesieniu do morskiego odcinka gazociągu Nord Stream 2 zlokalizowanego w obszarze mórz terytorialnych oraz wyłącznych stref ekonomicznych i/lub szelfów kontynentalnych należących do państw członkowskich Unii Europejskiej, gdyż na wymienione obszary rozciąga się jurysdykcja terytorialna UE" - podkreślono w analizie.

Przyjęte w 2009 roku regulacje, o których mowa, przewidują m.in. oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu, uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz zapewnienie dostępu większej liczbie dostawców do infrastruktury przesyłowej. Z punktu widzenia Rosji konieczność spełnienia tych warunków już od momentu wejścia gazociągu do Morza Bałtyckiego byłaby skrajnie niekorzystna.

Polska w swojej opinii powołuje się na orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, który w swojej jurysdykcji wskazywał na gotowość do poszerzenia zakresu stosowania prawa UE na obszary morskie, o ile jest to konieczne dla osiągnięcia celów wspólnotowych aktów prawnych.

Tymczasem Rosja, ale także zainteresowane powstaniem Nord Stream 2 Niemcy przekonują, że unijne restrykcje należy stosować dopiero przy wyjściu rurociągu z morza na terytorium UE. Sprawa nie jest oczywista. Rurociąg będzie bowiem wchodził do morza w pobliżu Zatoki Narewskiej (część Zatoki Fińskiej) na rosyjskich wodach terytorialnych, a następnie biegł przez morza terytorialne, wyłączne strefy ekonomiczne, szelfy kontynentalne Finlandii, Szwecji, Danii oraz Niemiec.

Polscy dyplomaci wskazują, że 90 proc. morskiego odcinka Nord Stream 2 biegnie przez wody jakoś zależne od państw członkowskich, dlatego prawnym obowiązkiem unijnych instytucji jest dążenie do stosowania trzeciego pakietu również do odcinka biegnącego przez wody rosyjskie. "Polska uważa, że przepisy unijne powinny być rozciągnięte na wody rosyjskie i punkt wyjścia gazociągu" - podkreślił rozmówca PAP.

Ma to bardzo duże znaczenie, bo gdyby przyjąć, że Rosja może wprowadzić rurociąg do wody zgodnie ze swoim prawem (to znaczy nie gwarantując dostępu do niej stronom trzecim itd.), później nie ma technicznej możliwości, by zapewnić stosowanie unijnych regulacji (aż do momentu, gdy gazociąg wyjdzie z wody w Niemczech).

Rozciągnięcie unijnej jurysdykcji poza terytorium UE nie byłoby czymś niezwykłym lub nowym. Bruksela stosuje takie zasady w sprawach dotyczących konkurencji, np. przeciwdziałaniu kartelom, gdy ich skutki mają znaczenie dla "28".

W ekspertyzie podkreślono, że "morza terytorialne państw członkowskich UE stanowią integralną część terytoriów tych państw i są objęte ich jurysdykcją, a tym samym (...) - jurysdykcją UE". "Prawo międzynarodowe nie przyznaje innym państwom (ani tym bardziej osobom prywatnym) prawa do układania kabli i rurociągów w obrębie morza terytorialnego" - piszą polscy prawnicy.

Nieco bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce w odniesieniu do wyłącznych stref ekonomicznych, czyli obszaru poza granicami morza terytorialnego sięgającego do 200 mil morskich od brzegu. Państwa nie dysponują w tych obszarach suwerennością i nie stanowią one integralnej części terytorium. Jednak - zdaniem ekspertów z Polski - zakres stosowania prawa UE nie ma charakteru stricte terytorialnego. Stosuje się je - czytamy w ekspertyzie - także do wyłącznej strefy ekonomicznej.

W dokumencie przypomniano, że Komisja Europejska nie miała wątpliwości, iż unijna część planowanego gazociągu South Stream (w tym ta przechodząca przez wyłączną strefę ekonomiczną Bułgarii na Morzu Czarnym) podlega restrykcjom trzeciego pakietu.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)