Jak poinformował przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, dostęp Wielkiej Brytanii do wspólnego rynku będzie możliwy tylko przy respektowaniu czterech podstawowych swobód, w tym przepływu osób.

W środę 29 czerwca na nieformalnym spotkaniu "27" przyjęła wspólną deklarację na temat konsekwencji brytyjskiego referendum. Następny nieformalny szczyt 27 państw UE bez Wielkiej Brytanii odbędzie się we wrześniu w Bratysławie - poinformowała w środę niemiecka kanclerz Angela Merkel, po zakończeniu pierwszego nieformalnego spotkania przywódców "27" w Brukseli.

Według Merkel wrześniowy szczyt ma służyć kontynuowaniu rozpoczętej w środę dyskusji o przyszłości UE, po decyzji Brytyjczyków o wystąpieniu ze Wspólnoty. - Należy zastanowić się, w jakich dziedzinach powinniśmy działać szybciej i bardziej intensywnie, aby osiągnąć nasze cele - dodała niemiecka kanclerz.

W jej ocenie prace te powinny toczyć się na podstawie obecnych traktatów Unii. - Dziś nie było dyskusji o tym, że potrzebujemy nowego konwentu, który opracuje nowy traktat europejski. Musimy pracować lepiej na podstawie tego, co mamy - dodała Merkel.

Wspólny rynek i cały unijny pakiet
- Nie będzie wspólnego rynku "a la carte" - powiedział Tusk na konferencji prasowej po zakończeniu nieformalnego spotkania "27", które było poświęcone konsekwencjom brytyjskiego referendum i przyszłości UE po wyjściu Wielkiej Brytanii. Według Tuska UE 27 krajów ma nadzieję na możliwie bliskie stosunki z tym państwem w przyszłości.
Także szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker podkreślił, że każdy kraj, który chce czerpać korzyści ze wspólnego rynku, musi szanować cztery unijne wolności: przepływu dóbr, usług, kapitału i osób. - Swobody te muszą być respektowane bez wyjątku i bez niuansówm - powiedział Juncker.
Wielu brytyjskich polityków liczy na to, że po wystąpieniu z Unii ich kraj zachowa dostęp do jednolitego rynku; domagają się jednak ograniczenia swobody przepływu osób.

Juncker powiedział też, że przywódcy "27" zgadzają się, iż na razie nie będzie zmian w traktacie o UE.

Szydło: nie dla Unii dwóch prędkości
Budowanie Unii Europejskiej kilku prędkości, to jest koniec projektu UE - oświadczyła premier Beata Szydło w środę po zakończeniu szczytu Unii w Brukseli. Podkreśliła, że jej rząd chce budować przyszłość UE na fundamencie 27 państw. Więcej>> 

Wszystkie 27 państw obecnych na dzisiejszym spotkaniu jednogłośnie powiedziało: "chcemy być razem" - oświadczyła w środę premier Beata Szydło w Brukseli. Przekonywała, że - jej zdaniem - UE powinna "podjąć reformy". - Unia Europejska, to jest Unia 27 państw i taka jest nasza wola, chcemy żeby tak było" - podkreśliła Szydło. "Powinniśmy zrobić wszystko, żeby właśnie nie dzielić się, już nie pozwolić na to, żeby podziały następowały" - przekonywała. Jej zdaniem to będzie wymagało, poza deklaracją, którą - jak mówiła - "łatwo jest zawsze wygłosić", "takich działań, które będą skutecznie i już konkretnie zapobiegały pokusie kolejnych podziałów".

Premier oceniła, że "niedobrze jest, kiedy następują jakieś próby wyłaniania spośród 27 państw grupy państw, które próbują narzucać innym swoje rozwiązania". - To oczywiście też można interpretować w tych kategoriach, że w różnych państwach są różne interesy polityczne grup politycznych, natomiast na pewno jest wola wszystkich, żeby szukać w tej chwili jedności - mówiła.
- To jest bardzo trudny moment nie tylko dla Unii Europejskiej, ale dla Europy, dla bezpieczeństwa świata - podkreśliła Szydło. W jej ocenie jest to "trudny moment dla wszystkich państw członkowskich", a odpowiedzialnością polityków - jak tłumaczyła - "jest szukanie wyjścia z tej sytuacji, ale nie poprzez zamiatanie pod dywan problemów, nie poprzez udawanie, że nic się nie wydarzyło - bo stało się, i to rzecz poważna, i mamy sytuację kryzysową - tylko trzeba wreszcie znaleźć, mieć odwagę stanąć z problemami twarzą w twarz i szukać rozwiązań".

- Musimy podjąć reformy, musimy zrobić rachunek sumienia, zastanowić się, gdzie zostały popełnione błędy, ale też zaproponować nowe rozwiązania - powiedziała Szydło. Dodała również, że "nie trzeba bać się debaty o zmianie warunków w UE". Szydło oceniła jednocześnie, że rozmowa nt. zmiany traktatu unijnego "budzi jeszcze opór czy niepewność", jednak ostatecznie trzeba będzie "rozpocząć rozmowę o koniecznych reformach i w którym kierunku idziemy". (ks/pap)