Rozmowa z Katarzyną Gonerą, sędzią Sądu Najwyższego, członkiem Krajowej Rady Sądownictwa

Krzysztof Sobczak: Podczas niedawnej konferencji poświęconej relacjom pomiędzy biznesem i wymiarem sprawiedliwości, sporą popularność zyskał głoszony przez niektórych sędziów pogląd, że należy w sądach zrezygnować z pisemnych uzasadnień wyroków. Miałoby to ich zdaniem usprawnić pracę sądów? Podoba się pani ten pomysł?
Katarzyna Gonera:
To jest pomysł zaczerpnięty z innego kręgu kulturowego, z innej tradycji prawnej. Znam to, ponieważ widziałam taką praktykę, gdy uczestnicząc w programie wymiany sędziów byłam  w Szkocji. Tam rzeczywiście w pewnych sytuacjach sędzia nie sporządza pisemnego uzasadnienia wyroku. Uzasadnienie jest wygłaszane ustnie i nagrywane. Jeżeli strona chce się z nim szczegółowo zapoznać,  na przykład w celu przygotowania apelacji, to dostaje z sądu nagranie. To jest zapisane  albo tylko w systemie audio, albo także (rzadziej) wideo. Zawsze dostępne jest to, co zostało powiedziane. Funkcjonuje tam system wygłaszania motywów ustnych, ale w razie zaskarżenia orzeczenia można dokonać transkrypcji pisemnej.

Taki system to większe wyzwanie dla sędziów?
Oczywiście, bo to wymusza na sędziach obowiązek bardzo solidnego przygotowania  ustnego uzasadnienia. Pani sędzia, którą mogłam przez dwa tygodnie obserwować w czasie  mojego szkockiego stażu, podchodziła do tego z dużym zaangażowaniem i poświęcała na to dużo czasu. Przygotowywała do takiego uzasadnienia obszerne notatki, a właściwie to było prawie odczytywanie obszernych fragmentów tego, co sobie wcześniej napisała. Rzeczywiście nie przybierało to potem formalnej postaci pisemnej sporządzonej przez sędziego.

W takim ustnym uzasadnieniu trzeba wtedy uważać na każde słowo. Sędzia nie może już tego skorygować, a więc jakiś błąd może stać się podstawą do podważenia wyroku.
Tak, ponieważ właśnie nagranie z takiego ustnego uzasadnienia orzeczenia staje się podstawą do ewentualnego odwołania. Jeśli autorzy tego pomysłu chcą, aby ten system zastosować w Polsce, to muszą mieć świadomość, że wysiłek sędziego zostaje w takim systemie przeniesiony na etap przed ogłoszeniem wyroku.

U nas podczas ogłaszania wyroku sędzia prezentuje główne tezy uzasadnienia, o potem już w swoim gabinecie przygotowuje uzasadnienie pisemne. Jeśli pominąć jakieś patologiczne przypadki przeciągania prac nad uzasadnieniami, to i tak sędzia ma na to trochę czasu.
Rzeczywiście, pisanie uzasadnienia trochę trwa. Szczególnie w skomplikowanych sprawach karnych zdarza się, że uzasadnienie ma nawet kilkaset stron, a sędzia musi na jego przygotowanie poświęcić wiele tygodni. W  brytyjskim systemie  w takich sprawach orzeka ława przysięgłych, decydując o winie, a sędziemu pozostaje tylko rozstrzygnięcie o karze. Chociaż trzeba podkreślić, że tam także w niektórych kategoriach spraw jest obowiązek przygotowania uzasadnień pisemnych. Musimy sobie zdawać sprawę, że nie każdy wyrok wydany przez polski sąd dałby się  uzasadnić tylko ustnie. No bo jeśli mamy sprawę karną, w której występuje  kilkunastu oskarżonych, którzy mają po kilka czy kilkanaście zarzutów, a zdarzają się przecież takie sprawy, to przygotowanie tylko ustnego uzasadnienia do wygłoszenia musiałoby się wiązać z wcześniejszą bardzo intensywną pracą sędziego, w tym sporządzeniem obszernych notatek na piśmie. Sędzia musiałby każdy z tych zarzutów osobno omówić, niczego nie pominąć, więc to byłoby pewnie niemożliwe, aby zapanować nad tą materią bez formy pisemnej. Jednak w drobniejszych, typowych sprawach to byłoby łatwiejsze i, jak sądzę, możliwe do zastosowania.
Dodatkowym problemem, który trzeba tu  dostrzec, jest też  ukształtowana w naszym kraju praktyka, że uzasadnienie pisze się nie tylko dla stron postępowania, by wiedziały dlaczego sąd wydał takie a nie inne orzeczenie, ale także (albo przede wszystkim) dla sądu wyższej instancji, by pokazać, jakie rozumowanie sądu do tego doprowadziło. Takie uzasadnienie musi spełniać pewne wymagania konstrukcyjne. Opisujemy w nim dokładnie stan faktyczny, oceniamy dowody, dużo czasu musimy poświęcić na omówienie każdego z nich, porównać z innymi. Do tego dochodzi uzasadnienie podstawy materialnoprawnej. W formie pisemnej łatwiej jest zapanować nad tym wszystkim, a także spełnić wspomniane wymagania formalne i konstrukcyjne, do których znaczenie przypisuje sąd odwoławczy.

W naszych sądach można czasem zauważyć spore różnice pomiędzy uzasadnieniami ustnymi i pisemnymi. Gdyby było tylko uzasadnienie ustne, nie byłoby tych różnic, ale sędzia od razu musiałby wygłosić uzasadnienie w tym najwyższym standardzie.
Te różnice nie dotyczą istoty rozstrzygnięcia, lecz raczej zastosowanej argumentacji. W wyroku pisemnym sędzia ją wzbogaca, ilustruje wypowiedziami komentatorów, przywołuje inne orzeczenia, na przykład Sądu Najwyższego czy Trybunału Konstytucyjnego, odwołuje się do literatury. Stąd też  bierze się dość typowa obszerność pisemnych uzasadnień, podczas gdy w uzasadnieniach ustnych sędziowie wygłaszają tylko podstawowe tezy, by przekonać strony do wydanego wyroku i dać im wyobrażenie, czy jest sens składać odwołanie. Gdyby sędzia zaczął odczytywać  pełne pisemne uzasadnienie, to zamęczyłby tym słuchaczy.

Jak rozumiem solidnego uzasadnienia wyroku nie da się wyeliminować, tylko w tym postulowanym rozwiązaniu praca nad nim musiałaby nastąpić wcześniej. Czy także formuła uzasadnień powinna wtedy ulec zmianie?
Rzeczywiście, całą pracę nad uzasadnieniem wyroku sędzia musiałby wykonać przed jego ogłoszeniem na sali rozpraw. Wydaje się też, że musiałoby ono wtedy mieć trochę inny kształt, niż to jest praktykowane obecnie. Wiele zależałoby od sądów odwoławczych i ich oczekiwań co do konstrukcji i zawartości ustnych uzasadnień wyroków. Sądy odwoławcze musiałyby zaakceptować zdecydowanie krótsze - mniej erudycyjne, a bardziej skondensowane motywy rozstrzygnięć.