Na dwóch końcach osi konfliktu stoi dwóch sędziów: prezes sopockiego sądu Jolanta Gelner i Andrzej Węglowski. Wiosną jedna z pracownic sądu zawiadomiła prokuraturę, że jest molestowana seksualnie przez przewodniczącego wydziału karnego sędziego Andrzeja Węglowskiego. Sędzia uznał to za prowokację przeciwko niemu, ale prezes sopockiego sądu Jolanta Gelner pozbawiła go stanowiska przewodniczącego wydziału. Oświadczyła na łamach "Dziennika Bałtyckiego", że podjęła taką decyzję z powodu wulgarnego, napastliwego zachowania i molestowania seksualnego. Sędzia Węglowski na łamach tej samej gazety dzień później złożył swoje oświadczenie gdzie zwrócił uwagę prezes Gelner, że zgodnie z prawem nie powinna o sprawach sądu mówić publicznie i jeszcze raz podkreślił, że zarzuty kierowane wobec niego są nieprawdziwe. Było to pierwsze chyba w historii polskiego sądownictwa tak spektakularne pranie brudów miedzy dwojgiem szanowanych sędziów. Dziś sędziowie nie są już tak otwarci.- Nie chcę się w tej sprawie wypowiadać - mówi sędzia Jolanta Gelner, prezes Sądu Rejonowego w Sopocie.- Prawo o ustroju sądów powszechnych nie pozwala mi się w tej sprawie wypowiadać - mówi sędzia Andrzej Węglowski.
Do prokuratury trafiły też wyniki kontroli jakie w sopockim sądzie przeprowadziła Państwowa Inspekcja Pracy - są niekorzystne dla prezes Jolanty Gelner. Mowa w nich o nieprawidłowościach w zarządzaniu i podejrzeniu mobbingu. PIP przekazała też prokuraturze zawiadomienie jednej z pracownic, która twierdzi, że szefowie straszyli ją usuwając z dokumentacji wnioski urlopowe, tak by nieobecność w pracy mogła być podstawą do zwolnienia. Z drugiej strony prokuratura zajmuje się zawiadomieniem, które wpłynęło z kolei od administracji sopockiego sądu, a dotyczące poświadczenia nieprawdy na liście obecności pracowników. Ta sama administracja zawiadomiła też prokuraturę o fałszowaniu faktur i wyłudzaniu pieniędzy przez jednego z pracowników. Nie oficjalnie dowiedzieliśmy się, że ma to jakiś związek z sędzią Węglowskim.
- Potwierdzam, że z sądem rejonowym w Sopocie związane są cztery sprawy. Ze zrozumiałych względów nie będą ich rozpoznawać prokuratury z rejonu Trójmiasta - mówi Dariusz Popieniuk, z-ca Prokuratora Apelacyjnego w Gdańsku.
W sumie mały sąd w Sopocie w krótkim czasie wygenerował cztery sprawy dla prokuratorów z trzech miast. Decyzją Prokuratora Generalnego sprawą molestowania seksualnego zajmą się śledczy z Olsztyna. Dwa dochodzenia, jedno dotyczące raportu PIP oraz drugie dotyczące poświadczenia nieprawdy na liście obecności pracowników trafiły do Torunia. Sprawę wyłudzenia pieniędzy ma wyjaśnić prokuratura w Elblągu.
Atmosfera w jedynym sądzie w kurorcie jest gorąca do tego stopnia, że analizuje ją Ministerstwo Sprawiedliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto