Na poziom wiedzy i umiejętności absolwentów szkół prawa skarżą się pracodawcy i osoby prowadzące szkolenia na aplikacjach. Problem jakości edukacji prawników został zaniedbany na poziomie koncepcyjnym, a jego rozwiązanie utrudnia wadliwa organizacja systemu kształcenia. Jeżeli nie podejmie się zdecydowanych działań, wydziały prawa mogą stać się kolejnymi fabrykami wykształconych bezrobotnych.
Wiemy, że niewiele wiemy.
Brak spójnej koncepcji
Nie chodzi nawet o to, że wydziały prawa nie umieją osiągać właściwych efektów kształcenia. Dziś nie wiemy nawet, jakich konkretnie efektów chcemy – a za to odpowiada już całe środowisko prawnicze.
Nie wypracowaliśmy zestawu umiejętności, jakimi powinien dysponować absolwent studiów prawniczych. Niekiedy te same grupy formułują oczekiwania zupełnie sprzeczne. Od dwóch wysokich przedstawicieli tego samego samorządu prawniczego usłyszałem ostatnio dwie wykluczające się tezy – że absolwent prawa ma mieć wiedzę praktyczną i być przygotowanym do rozwiązywania problemów prawnych i występowania przed sądem, oraz to, że na studiach należy uczyć prawa rzymskiego, historii i filozofii prawa, bo reszty absolwent dowie się na aplikacji. Świadczy to o zupełnym braku jakiejkolwiek spójnej koncepcji.
Nie istnieje też wiarygodna metoda sprawdzania umiejętności absolwenta studiów prawniczych. Niestety, nie spełnia tego zadania obowiązek napisania pracy magisterskiej oraz egzamin magisterski w jego obecnym kształcie. Wbrew oczekiwaniom, nie spełniają go również egzaminy wstępne na aplikacje prawnicze. Po pierwsze, posługują się one tylko jedną metodą sprawdzania wiedzy, i to metodą o wątpliwej przydatności – testem. Po drugie, wyniki egzaminów z kolejnych lat wskazują, że nigdy nie określono w sposób trwały wymaganego od zdających poziomu wiedzy.
Remedium
Zdaniem prof. Machnikowskiego zarządzanie uczelnią wyższą i jej wydziałami musi być powierzone osobom wyłonionym wyłącznie w drodze konkursów, a nie wybieranym przez podwładnych. Takie konkursy powinny być rozstrzygane przez gremia reprezentujące przedstawicieli władzy państwowej i samorządowej, lokalnych pracodawców, pracowników uczelni, studentów oraz innych, niezainteresowanych bezpośrednio, przedstawicieli nauki – a przy tym skonstruowane tak, by nie dominowała w nich żadna ze wspomnianych grup. Należy również znieść istniejące ograniczenia w rozwiązywaniu stosunków pracy z nauczycielami akademickimi, dając osobom zarządzającym uczelnią pełną swobodę działania.
Konieczne są badania na temat roli prawnika we współczesnym świecie i oczekiwań kierowanych wobec osób wykonujących ten zawód, a także na temat skutecznych metod kształcenia prawników - uważa Machnikowski. Programy studiów powinny ograniczać kształcenie obowiązkowe do prawoznawstwa ogólnego i najbardziej podstawowych specjalności prawniczych, a w pozostałym zakresie dawać studentom szerokie możliwości wyboru przedmiotów.
I dalej dodaje, że w toku kształcenia trzeba skupić się na nauce umiejętności rozumienia i stosowania przepisów prawa oraz znajomości podstawowych konstrukcji poszczególnych jego gałęzi, a nie egzekwowaniu pamięciowego opanowania materiału normatywnego. Kolejnym krokiem powinno być wprowadzenie państwowego egzaminu prawniczego kończącego studia, będącego przepustką na aplikacje prawnicze i odbywającego się przed komisją zewnętrzną w stosunku do uczelni. Egzamin ten powinien obejmować kilka najważniejszych dziedzin prawa oraz wybrane przez studenta z szerszej listy dyscypliny dodatkowe. Mógłby zawierać test (dla sprawdzenia, czy zdający ma podstawową wiedzę z całości danej dyscypliny, a nie tylko wiedzę wycinkową), powinny jednak dominować w nim zadania pisemne (kazusy).
Trzeba skupić się na nauce rozumienia i stosowania przepisów
Usiłując uczyć prawników wszystkich przepisów osiągamy dziś to, że część absolwentów nie wie o prawie niczego, inni wprawdzie wiedzą o nim naprawdę dużo, lecz znaczna część tej wiedzy jest zbędna pisze profesor Piotr Machnikowski z Uniwersytetu Wrocławskiego.