To już druga odsłona akcji Gazety Wyborczej  tropienia bubli prawnych. Równo rok temu w ramach akcji Dobre prawo dla firm "gazeta" poprosiła czytelników o nadsyłanie przykładów złych przepisów, które utrudniają przedsiębiorcom prowadzenie biznesu. Przez 30 dni czytelnicy zgłosili ponad 400 przepisów bubli.  20 z nich  zajęła się nimi sejmowa komisja rozwoju przedsiębiorczości.  Niestety, zanim podjęła decyzję o ich wykoszeniu, parlament się rozwiązał.

Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński piszą w Gazecie: "Bublom jednak nie odpuściliśmy. Razem z Ministerstwem Gospodarki zrobiliśmy internetową stronę www.bubleprawne.org. Będziemy na niej zbierać - już nie przez 30 dni, ale cały czas - arcybuble, które trzeba natychmiast wyplenić. W rozmowie z Gazetą wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zapewnia: obecny rząd podjął decyzję, że zmniejszy liczbę uciążliwych przepisów. - Zrobimy przy pomocy przedsiębiorców fotografię różnych przeszkód biurokratycznych - mówi wicepremier.  Buble można zgłaszać w czterech kategoriach: powodujące ból głowy (bo przez absurd prawny trzeba się ostro nagłówkować), ból nadgarstka (trzeba się napisać), ból nóg (nieustające wędrówki od urzędu do urzędu) i wreszcie pustki w portfelu, bo buble mają zazwyczaj tę właściwość, że słono firmy kosztują. Stopień szkodliwości bubli będą oceniać specjaliści z Ministerstwa Gospodarki oraz organizacji pracodawców, których zaprosiliśmy do współpracy: Business Centre Club, Krajowej Izby Gospodarczej, Konfederacji Pracodawców Polskich oraz Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Co dalej? Janusz Palikot, szef sejmowej komisji Przyjazne Państwo, zapewnia, że informacje gromadzone na naszej stronie internetowej będą podstawą pracy jego komisji. - Właśnie na bublach zgłaszanych przez konkretnych przedsiębiorców - weterynarzy, budowlańców, stolarzy - szczególnie nam zależy. Oni z własnego życia znają problemy, całą tę biurokratyczną maszynę, która nas otacza - opowiada poseł."

O przykłady nietrudno. Zniknąć mają np. blaknące paragony fiskalne. Dziś przedsiębiorcy muszą je przechowywać pięć lat w wersji papierowej, co jest absurdem, bo już po roku paragon blaknie i jest kompletnie nieczytelny. Teraz będzie je można przechowywać na nośnikach elektronicznych. - Tworząc akcję Gazety, patrzyliśmy, jak podobne przedsięwzięcia działają w innych krajach. Szczególnie spodobał nam się pomysł belgijski. Od 2003 r. działa tam tzw. projekt Kafka (nazwa pochodzi od książki Franza Kafki Proces, której główny bohater zostaje zaskoczony najściem urzędników, którzy oświadczają mu, że zostaje aresztowany, mimo że nic złego nie zrobił) - piszą dziennikarze Gazety.

Belgowie chwalą się dziś, że dzięki likwidacji prawnych absurdów koszty administracyjne firm spadły o jedną czwartą (1,7 mld euro) w porównaniu z rokiem 2003. Zlikwidowano lub poprawiono ponad 200 niepotrzebnych przepisów. Belgia stała się krajem, w którym błyskawicznie można otworzyć firmę. Cztery lata temu zajmowało to 56 dni, rok później - 26. Dziś wystarczą trzy dni. Już w pierwszym roku działalności strony www.kafka.be wpłynęło 4750 zgłoszeń. Obecnie belgijscy przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe i obywatele składają ich ok. dziesięciu dziennie. Podobna akcja miała też miejsce w Wielkiej Brytanii. W odpowiedzi na stale zgłaszane przez przedsiębiorców skargi na nieprawidłowe wdrażanie prawa unijnego brytyjskie władze przeprowadziły w 2006 roku przegląd prawa pod kątem istnienia bubli prawnych. Znalazły ich 160.