W czwartek na szczycie całej UE przywódcy, przy sprzeciwie Polski, ponownie wybrali Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Będzie on pełnić tę funkcję do 30 listopada 2019 roku. Premier Beata Szydło oświadczyła w czwartek, iż "bardzo źle się stało, że wybór szefa Rady Europejskiej został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat". Polski rząd zarzucał Tuskowi brak neutralności i angażowanie się po stronie polskiej opozycji.

Czytaj: Szczyt UE zakończył się sporem Polski z innymi państwami>>

W wyniku sporu o wybór szefa Rady Europejskiej polska premier nie poparła dokumentu końcowego szczytu UE, który dotyczył też m.in. migracji, sytuacji w krajach Bałkanów Zachodnich czy bezpieczeństwa.
- Jeżeli Polska, jedno z państw członkowskich nie przyjmuje konkluzji ze szczytu, to znaczy, że tych konkluzji nie ma - powiedziała premier odpowiadając na pytania na konferencji prasowej po szczycie UE, który zdecydował o przedłużeniu kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa przewodniczącego Rady Europejskiej. Dopytywana, według kogo nie ma konkluzji szczytu, odparła: "Według traktatu".

 

Unijni dyplomaci podkreślali po zakonczeniu szczytu, że taki krok ze strony Polski nie ma znaczenia z punktu widzenia legalności wyboru Tuska, ponieważ decyzja w tej sprawie jest podejmowana przez przywódców większością kwalifikowaną. Natomiast wnioski - przekonywali - są jedynie wytyczną polityczną, a nie aktem prawnym samym w sobie.

Premier Luksemburga Xavier Bettel zarzucił w piątek polskiemu rządowi, że odmawiając przyjęcia wniosków końcowych unijnego szczytu zbojkotował prace UE z czysto wewnątrzpolitycznych pobudek. - W Unii Europejskiej normą nie może stać się sytuacja, do jakiej doszło w czwartek, gdy jeden kraj dla czysto wewnątrzpolitycznych celów bojkotuje całą pracę UE. To był naprawdę bojkot, postawa na przekór innym - powiedział Bettel dziennikarzom w Brukseli przed rozpoczęciem nieformalnego szczytu 27 państw UE (bez Wielkiej Brytanii). Dodał, że jest przekonany, iż w najbliższych dniach i tygodniach "Polska wróci na drogę rozsądku i że takie zachowanie, jakie miało miejsce wczoraj, pozostanie wyjątkiem".

Z kolei kanclerz Austrii Christian Kern wyraził nadzieję, że czwartkowy spór z polskim rządem o wybór szefa Rady Europejskiej oraz zablokowanie wniosków końcowych czwartkowego szczytu UE "pozostanie epizodem". - Jestem przekonany, że pozostanie to tylko epizodem. Nie miałoby to sensu ani dla Polski, ani dla pozostałych, gdybyśmy teraz się na siebie obrazili i wycofali do narożników. To nie jest właściwe rozumienie Europy" - powiedział Kern dziennikarzom, pytany, jak postawa polskiego rządu na czwartkowym szczycie może wpłynąć na dalszą współpracę w UE. W interesie Polski nie jest wycofywanie się ze wspólnych dyskusji (...) Zakładam, że wrócimy do stołu rozmów - dodał. (ks/pap)

Czytaj: Tusk: Polska nie może blokować decyzji szczytu UE>>