Szef Rady przypomina w wywiadzie dla "Dziennika Gazeta Prawna", że w uchwale lipcowej SN przyjął, powołując się na wcześniejsze swoje orzecznictwo, że decyzja o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe nie jest decyzją administracyjną, lecz swoistym aktem władczym, wydawanym nie w sprawie administracyjnej, lecz w sprawie ustrojowej. Nie rozstrzyga bowiem o prawach obywatela lub innego podmiotu, lecz o miejscu sprawowania władzy sądowniczej przez jej piastuna – sędziego.
- Idąc tym tropem rozumowania, można przyjąć, że dopuszczalne jest określenie w niej, od kiedy wywołuje skutek prawny; w wyjątkowym wypadku także z mocą wsteczną. Nie trzeba zaś chyba przekonywać, że mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową - twierdzi sędzia Górski. I dodaje, żeKRS posiada opinie dwóch konstytucjonalistów, z których jasno wynika, że jest to dopuszczalne. - Pamiętajmy, w jak trudnej sytuacji znalazł się wymiar sprawiedliwości. Chodzi więc o jak najszybsze znalezienie wyjścia z niej, oczywiście zgodnego z prawem, a nie o udowadnianie sobie, kto ma rację, a kto się myli. Poza tym jeżeli minister uważa, że nie może antydatować decyzji, to należałoby je podpisać z datą bieżącą. Dzięki temu ci sędziowie, którzy postanowili nie orzekać, mogliby ze spokojnym sumieniem wrócić na sale rozpraw - stwierdza przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
Czytaj także:
MS: są różne wyroki SN ws. przeniesionych sędziów
Cały SN zajmie się sprawą przeniesionych sędziów
Aż 3 tys. sędziów przeniesionych przez wiceministrów?