W artykule pt. „Ratujmy Europejski Trybunał Praw Człowieka” opublikowanym w portalu „Wszystko Co Najważniejsze” autorzy stwierdzają, że koncentrując się wyłącznie na polityce wewnętrznej, brytyjscy politycy nie biorą pod uwagę  konsekwencji swoich działań i zapowiedzi.
Jak przypominają, niedawno Wielka Brytania sprawowała przewodnictwo w Radzie Europy. W tym czasie władze brytyjskie podjęły duży wysiłek, aby ograniczyć prawo do skargi indywidualnej, np. poprzez wprowadzenie opłat za skargi czy też obowiązkowej reprezentacji przez zawodowego pełnomocnika. Niemniej jednak wprowadzone zmiany nie są wystarczająco satysfakcjonujące dla Wielkiej Brytanii. Rząd wprost odmawia wykonania wyroków dotyczących możliwości głosowania przez więźniów. Trybunał jest krytykowany przez czołowych przedstawicieli brytyjskiego sądownictwa. David Cameron z pełną powagą rozważa możliwość wystąpienia z Konwencji, wskazując, że sądy w Wielkiej Brytanii w stopniu wystarczającym stoją na straży praw człowieka, a w związku z tym nie istnieje potrzeba utrzymywania zewnętrznej kontroli.
Zdaniem autorów ratowanie Trybunału i systemu ochrony praw człowieka powinno stać się europejskim priorytetem. Bez Wielkiej Brytanii na pokładzie, cały system Rady Europy może utonąć. Może to z kolei prowadzić członków takich jak Rosja, Ukraina czy Azerbejdżan do ignorowania Konwencji i wyroków Trybunału Strasburskiego. Warto podkreślić, że Trybunał nierzadko stanowi jedyną nadzieję na sprawiedliwość dla indywidualnych skarżących czy organizacji pozarządowych z tych krajów. Z kolei inne państwa, zaczną w sprawach dla nich wrażliwych, wykorzystywać każdą wymówkę (np. wspomniany „margines uznania”), by sprzeciwić się Trybunałowi, kwestionować jego wyroki czy przewlekać ich wykonanie. W tym kontekście dbanie przez Brytyjczyków o nienaruszalność zasady supremacji parlamentarnej wygląda na egoistyczną próbę dbania o własne podwórko. Jest jednak krótkowzroczne, bo jednocześnie podważa rolę Wielkiej Brytanii w transformacji bloku wschodniego, rozpoczętej 25 lat temu. - Utrzymanie systemu strasburskiego jest kluczowe dla ochrony praw człowieka w Europie - piszą.
I dodają, że jak wielokrotnie podkreślał prezes Trybunału, sędzia Dean Spielmann, wystąpienie Wielkiej Brytanii z Konwencji będzie polityczną katastrofą. Nie można bowiem być członkiem Rady Europy, organizacji składającej się z 47 państw, nie będąc związanym jej podstawowym dokumentem – Konwencją. Wypowiedzenie Konwencji może mieć także konsekwencje dla członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
Więcej>>>