Skargę do Trybunału wniósł obywatel Wielkiej Brytanii i laburzystowski poseł do brytyjskiego parlamentów w latach 1992-2010. W 2009 r. skarżący został doradcą Sekretarza Generalnego NATO i w tej roli odbył spotkanie z przedstawicielem amerykańskiej firmy z sektora komunikacyjnego. Firma okazała się być fikcyjnym przedsięwzięciem reportera brytyjskiej gazety "the Sunday Times", który potajemnie nagrał całe spotkanie ze skarżącym, a następnie je opublikował. W czasie spotkania skarżący proponował swoje "usługi" jako konsultanta i swoje kontakty parlamentarne w zamian za wynagrodzenie. Po ujawnieniu całej sprawy parlamentarna komisja etyki wszczęła przeciwko skarżącemu postępowanie, którego szczegóły również zostały upublicznione. Co więcej, jako że działania komisji objęte były immunitetem, skarżący zarzucił, iż nie mógł bronić swych interesów na drodze sądowej. Przed Trybunałem skarżący zarzucił, iż w ten sposób naruszono jego prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, chronione w art. 8 Konwencji.

Trybunał nie zgodził się z tą argumentacją i nie stwierdził naruszenia Konwencji. Zdaniem Trybunału upublicznienie szczegółów postępowania komisji parlamentarnej w sprawie skarżącego co prawda było ingerencją w jego prawa z art. 8, lecz była to ingerencja uzasadniona. Objęcie prac komisji immunitetem parlamentarnym realizowało uprawniony cel w postaci ochrony wolności słowa w parlamencie i rozdziału władzy ustawodawczej od sądowniczej. Poza tym postępowanie przed komisją w oczywisty sposób dotyczyło spraw publicznych, a opinia publiczna miała prawo poznać jego przebieg i wynik. Procedura postępowania przed komisją zachowywała podstawowe gwarancje rzetelności - skarżący mógł bronić swego stanowiska zarówno z perspektywy urzędnika publicznego, jak i osoby prywatnej. Mógł też wypowiadać się na temat tego postępowania w mediach publicznych i w ten sposób bronić swojego interesu i zaprezentować swój punkt widzenia.

Trybunał uznał zatem, iż ingerencja w prawo do poszanowania życia prywatnego skarżącego była uzasadniona i proporcjonalna - "przewinienie" skarżącego zaistniało przy okazji sprawowania przez niego funkcji publicznej, a opinia publiczna miała prawo poznać przebieg i wynik postępowania dotyczącego ważnych spraw państwowych. Naruszenia art. 8 Konwencji nie było.

Omawiana decyzja dobrze wpisuje się w dotychczasową linię orzeczniczą Trybunału w sprawach dotyczących naruszeń dobrego imienia oraz poszanowania do prywatności osób publicznych, a zwłaszcza polityków. Polityk "z dobrodziejstwem inwentarza" musi przyjmować zwiększone zainteresowanie swoją osobą ze strony opinii publicznej i musi wykazywać się wyższą tolerancją na słowa krytyki pod swoim adresem. Można by rzecz, iż nawet z orzecznictwa strasburskiego płynie wniosek, że polityka to nie jest zajęcie dla nieśmiałych wrażliwców.

Tak wynika z decyzji Trybunału z 13 listopada 2014 r. w sprawie nr 14832/11, Hoon przeciwko Wielkiej Brytanii.