Zasada równowagi stron jest zagrożona. Pomysł represyjnego karania adwokatów może cofnąć polskie sądownictwo w mroczną praktykę lat 50. Jeszcze trochę i prokurator ponownie zasiądzie za stołem sędziowskim, a adwokat będzie tylko ornamentem sali rozpraw - pisze Andrzej Goszczyński, dziennikarz, publicysta prawny. Tyle tylko, że wizja ta daleka jest od gloryfikowanej przez PiS idei państwa prawa i demokracji. Polemikę Andrzeja Goszczyńskiego drukuje Rzeczpospolita.

Koronnym argumentem ministra Zbigniewa Ziobry są przeciągające się w nieskończoność procesy. Jako przykład podawana jest sprawa FOZZ. Prawda jest jednak taka, że przedłużyła ten proces opieszałość prokuratury oraz niekompetencja biegłych, którzy miesiącami nie byli w stanie przedstawić zamówionej przez sąd ekspertyzy. Tak w tym, jak i w wielu innych procesach stosunkowo najmniejszą winę za przewlekłość postępowania ponoszą adwokaci. Zdaniem Joanny Agackiej-Indeckiej, wiceprezesa Naczelnej Rady Adwokackiej, przyczyną opóźnień jest brak sal, konwojów i ochrony. Oczywiście zdarza się, że wina leży po stronie adwokata.  - Opóźnienie postępowań sądowych w najmniejszej mierze wynika z postawy adwokatów. Pojedyncze przypadki niewłaściwych zachowań nie mogą rzutować na całą korporację - mówi prof. Andrzej Redelbach.

Sąd może zawiadomić o niewłaściwym zachowaniu adwokata radę adwokacką. Sędziowie narzekają, że skargi te pozostają bez echa. (...) Wprowadzenie kar finansowych sięgających 60 tys. zł może zburzyć zasadę równowagi stron. Kary grozić będą bowiem jedynie adwokatom. Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej mec. Stanisława Rymara oburzające jest to, że kary nie będą grozić ani prokuratorom, ani ławnikom. Oni również nie przychodzą na rozprawy.  - Kary stosowane dotychczas wobec niewłaściwie zachowujących się uczestników postępowania sądowego są całkowicie symboliczne. Myśląc o ich podwyższeniu, trzeba jednak pamiętać, że wszyscy uczestnicy procesu muszą mieć równe prawa. Żaden nie może być uprzywilejowany. Szczególnie istotne jest zagwarantowanie realnego prawa do obrony - podkreśla prof. Marian Filar.

Szczególnie dyskusyjne wydaje się karanie za obrazę sądu. Pojęcie to nie jest jasno zdefiniowane i istnieją obawy, że w praktyce może mieć nazbyt elastyczne zastosowanie - pisze Andrzej Goszczyński. Za obrażającego sąd może być uznany adwokat, który, działając w interesie klienta, zwraca uwagę na błędy proceduralne bądź natarczywie domaga się rozpatrzenia jakichś dowodów. W takiej sytuacji kary mogłyby mieć paraliżujące działanie na adwokatów, którzy obawialiby się bardziej aktywnej i zdecydowanej postawy na sali sądowej.- Kary proponowane przez ministra Ziobrę mogą sparaliżować obronę. W tych sprawach konieczny jest umiar - przyznaje prof. Maran Filar.


Powolność postępowań w polskich sądach to problem znany od lat. Kilkakrotnie w swoich orzeczeniach zwracał na to uwagę Europejski Trybunał Praw Człowieka. Nigdy jednak jako winnych nie wskazywał adwokatów.  - Dyscyplina wszystkich uczestników postępowania sądowego, w tym adwokatów, jest bez wątpienia potrzebna. Komisja legislacyjna, którą kierowałem, miała w tej sprawie swój projekt. Planowane przez nas środki dyscyplinarne nie były jednak tak drastyczne, jak obecnie proponuje minister - mówi prof. Stanisław Waltoś.

Można odnieść wrażenie, że kolejny pomysł ministra sprawiedliwości służy przede wszystkim celom propagandowym. Chodzi o kreowanie wśród opinii publicznej wizerunku władzy zdeterminowanej, by bezwzględnie i energicznie zwalczać przestępczość. Jeśli jednak miałoby się to wiązać z ograniczeniem prawa do obrony, cena jest zbyt duża - pisze Goszczyński dla Rzeczpospolitej.  - To jedynie propaganda, stwarzanie pozorów rozwiązywania problemów - potwierdza prof. Andrzej Redelbach.

(Źródło: KW/RZ)