Jak powiedział rzecznik prasowy SA sędzia Jerzy Leder, sprawa musiała jednak zostać zdjęta z wokandy, bo ustanowiony przez W. obrońca oświadczył, że nie zapoznał się z aktami sprawy, a musi się należycie przygotować do sprawy. "Oskarżony nie może być pozbawiony prawa do obrony, w związku z tym będzie wyznaczony nowy termin" – dodał sędzia Leder.
Sędziemu nie można ogłosić zarzutu przed prawomocnym uchyleniem mu immunitetu sędziowskiego przez sędziowski sąd dyscyplinarny. Kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności dla tego, "kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą".
Materiał dowodowy prokuratury wskazuje, że 4 lutego w markecie w Wałbrzychu sędzia W. - wspólnie z żoną Ewą - dokonał kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrivów oraz kabla - o łącznej wartości 2,1 tys. zł. Według prokuratury, 6 lutego, w markecie tej samej sieci we Wrocławiu sędzia W. dokonał kradzieży dwóch głośników, 13 pendrivów, dwóch kart Micro SD i słuchawek - o łącznej wartości 2,4 tys. zł. W. twierdził wtedy, że przedmioty te kupił wcześniej - ale nie okazał dowodu zapłaty. Tłumaczył, że te rzeczy wniósł, bo "nie było nikogo przy wejściu, by to zgłosić" - czemu zaprzeczyli świadkowie z marketu.
Niezależnie od działań prokuratury, w kwietniu br. sędziowski rzecznik dyscyplinarny Marek Hibner postawił W. zarzuty dyscyplinarne ws. dwóch kradzieży.
Wcześniej SA zawiesił W. w obowiązkach służbowych i obniżył mu wynagrodzenie o połowę.(PAP)