Wyrok Sądu Najwyższego dotyczy sprawy o odszkodowanie wniesionej przez małżonków przeciwko spółce jawnej Projekt Kazimierz. Początek jej dała przedwstępna umowa sprzedaży z czerwca 2004 r. Spółka zobowiązała się w niej do wybudowania lokalu mieszkalnego i przeniesienia jego własności na małżonków K. Termin umowy definitywnej został wyznaczony na 31 marca 2005 r.
Spółka zastrzegła sobie w umowie przedwstępnej prawo do przeniesienia na inny podmiot - bez zgody małżonków K.- praw i obowiązków z niej wynikających. Jest to tzw. klauzula alienacyjna. Na tej podstawie spółka przeniosła swoje prawa i obowiązki na spółkę Projekt Szwedzka.
Do zawarcia umowy definitywnej nie doszło. Małżonkowie K. wstąpili przeciwko spółce Projekt Kazimierz z żądaniem, by sąd nakazał jej złożenie "oświadczenia woli" o przeniesieniu na nich własności lokalu. Wyrok uwzględniający takie żądanie zastępuje umowę i jest podstawą wpisu do księgi wieczystej.
Tamta sprawa skończyła się w 2006 r. wygraną małżonków K. Sąd uznał, że klauzula alienacyjna była nieważna. Na skutek tego prawa i obowiązki z umowy przedwstępnej nie przeszły na Projekt Szwedzka i własność lokalu pozostała przy spółce Projekt Kazimierz.
Po zakończeniu tej sprawy małżonkowie K. wnieśli przeciwko Projekt Kazimierz sprawę o wydanie mieszkania. Małżonkowie K. wygrali także tę sprawę i w grudniu 2007 r. mogli już swobodnie korzystać ze swej własności.
Na początku 2008 r. wszczęli przeciwko spółce Projekt Kazimierz kolejny proces. Tym razem zażądali od niej 88 tys. zł jako odszkodowania za szkody poniesione wskutek tego, że od stycznia 2007 r. do grudnia 2007 r. nie mogli dysponować mieszkaniem. Chcieli odszkodowania równego czynszowi, jaki uzyskaliby za wynajem w tym czasie swego lokum za 1900 euro miesięcznie. Jako dowód przedstawili korespondencję mailową z włoskim kontrahentem. Wynikać z niej miało, że zgodził się on na taki czynsz. Jako prawną podstawę swojego żądania małżonkowie K. wskazali art. 415 kodeksu cywilnego o odpowiedzialności z tytułu czynów niedozwolonych. Ustanawia on fundamentalną zasadę, że „kto z winy swojej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia".
Małżonkowie wygrali w I instancji. Sąd zasądził na ich rzecz całą dochodzoną kwotę. Jednak jako podstawę werdyktu wskazał art. 471 kodeksu cywilnego (k.c.) o odpowiedzialności za niewykonanie lub niewłaściwe wykonanie umowy - w tym wypadku umowy przedwstępnej z 2004 r.
Dopiero z uzasadnienia wyroku pozwana spółka dowiedziała się, że sąd zmienił prawną kwalifikację żądania małżonków. Spółka złożyła apelację kwestionując dopuszczalność takiej zmiany. Zwracała uwagę, że sposób obrony jest inny, gdy za podstawę żądania przyjmie się art. 415 k.c., a inny, gdy jest nią art. 471 k.c. Odmienny jest zwłaszcza rozkład ciężaru dowodu.
Sąd II instancji oddalił apelację. Spółka złożyła skargę kasacyjną. W wyroku z 2 grudnia 2011 r. (sygn. III CSK 136/11) Sąd Najwyższy uchylił werdykt sądu II instancji i przekazał mu sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Nie jest tak - mówiła sędzia Anna Kozłowska - jak przyjęły sądy w tej sprawie, że jeśli strona poda fakty na poparcie swojego żądanie, to sąd może zawsze zastosować dowolną prawną podstawę rozstrzygnięcia. Sąd może przyjąć inna podstawę niż podana przez powoda, ale o zmianie kwalifikacji prawnej musi zawiadomić strony.
Sędzia odwołała się tu do art. 45 konstytucji, gwarantującego m.in. prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy, czyli do rzetelnego procesu. "Bez rzetelności, bez wysłuchania drugiej strony nie można mówić o sprawiedliwym procesie i bezpieczeństwie prawnym" - mówiła sędzia. Zwróciła uwagę, że bezpieczeństwo prawne to także przewidywalność działań sądu. Brak zawiadomienia o zmianie kwalifikacji prawnej oznacza, że strona była pozbawiona możności obrony swych praw.

 

Izabela Lewandowska (PAP)