Jeden dzień w areszcie wart 50 zł
Robert. W. wystąpił wiec o odszkodowanie i zadośćuczynienie za bezpodstawne aresztowanie i pozbawienie wolności przez dwa lata. Sąd Okręgowy zasądził 82 tys. 650 zł za cały ten okres, tytułem zadośćuczynienia i odszkodowania łącznie, odliczając 2 tys. zł , jakie by osadzony zaoszczędził przebywając na wolności. Oznacza to, że sąd wyliczył 50 zł odszkodowania za każdy dzień aresztu.
Robert W. uznał tę sumę za rażąco niską w stosunku do cierpień, jakich doznał w areszcie i po jego opuszczeniu. Złożył więc apelację. Powołał się na naruszenie art.552 kpk oraz art. 361 par.2 kc i 445 kc. Żądał naprawienia szkody za poniesione straty i korzyści, jakie mógł osiągnąć, gdyby nie został aresztowany ( w tym utracone zarobki). Sąd Apelacyjny zmienił wyrok, podwyższył sumę odszkodowania do 70 zł za dzień pozbawienia wolności. W efekcie dodatkowo zasądził 13 tys. 860 zł.
Utrata pracy i rodziny
Adwokat Roberta W. – Jan Rejman nie zgodził się z tym wyrokiem i wniósł skargę kasacyjną. W kasacji zwrócił uwagę, że zasądzona kwota odszkodowana i zadośćuczynienia jest rażąco niska. Mało tego, Sąd Apelacyjny zastosował – jego zdaniem - dowolną, a nie swobodną ocenę szkód materialnych i niematerialnych niesłusznie aresztowanego. Jan Rejman podkreślił, że wysokość zadośćuczynienia nie jest określona w żadnym kodeksie, ale z orzecznictwa wynika, że są trzy kryteria jego określania. Pierwsze to stopień i długość cierpień fizycznych i psychicznych, drugie – to skutki dla wnioskodawcy, trzecie – ocena prognozy na przyszłość. W wypadku Roberta W. , który był pozbawiony wolności 693 dni, bez możliwości widzeń z rodziną, skutki były bardzo dolegliwe: utrata dobrze płatnej pracy, rozwód z żoną, rozbicie rodziny, utrata dobrej opinii w środowisku, konieczność spłaty kredytu mieszkaniowego, zaciągniętego przed aresztowaniem. Wrócił do tej samej pracy, ale na dużo niższe stanowisko.
- Sąd uzasadnił swą decyzję praktyką orzeczniczą. Takie kryterium nie obowiązuje. Sąd nie wziął też pod uwagę potrzeb rodziny i utraty zabezpieczenia rentowego i emerytalnego, czyli nie opłacone składki ZUS.
SN: szkody są wyższe
SN uchylił 20 października zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zaznaczył, że kwestię utraconych dochodów uregulowała uchwała siedmiu sędziów SN z 18 sierpnia 2000 r. (sygn. akt II KKW 3/98). Zastosowano tzw. zasadę dyferencji. Czyli szkoda wynikająca z niesłusznego skazania nie jest sumą utraconych zarobków, lecz różnicą między stanem majątkowym jaki by istniał, gdyby poszkodowanego nie uwięziono a stanem rzeczywistym w chwili odzyskania wolności.” Ponadto „Powstanie i rozmiar takiej szkody zależne są od tego, czy i jakie poszkodowany miałby możliwości zarobkowe, gdyby pozostawał na wolności, i w jakim zakresie byłby je rzeczywiście wykorzystał, jakie wydatki poniósłby na utrzymanie własne i rodziny, wychowanie i kształcenie dzieci, na potrzeby kulturalne, rozrywkowe i inne, czy i ile poświęciłby na oszczędności lub zwiększenie trwałych składników majątku, na jakie mógłby być narażony straty.”
- Sądy obu instancji powołały się na tę metodę liczenia zadośćuczynienia, ale źle ją zastosowały – wyjaśniał sędzia Tomasz Grzegorczyk. – Sądy nie uwzględniły stanu zdrowia po odbyciu niesłusznie zasądzonego aresztu, i możliwości zarobkowych wynikających z tego faktu, wydatków żony na utrzymanie dzieci. Krzywdy w postaci rozbicia rodziny, co więcej nie zasadziły niesłusznie zwrotu kosztów adwokackich. Sądy dowolnie wybrały wypowiedzi oskarżonego. Nie uwzględniły faktu, ze gdyby pozostawał na wolności mógłby spłacić kredyt mieszkaniowy. Po wyjściu z aresztu był zobowiązany spłacić 70 tys.długów i dwie pożyczki na sumę 15 tys. złotych, a także koszty obsługi prawnej.
Za tydzień odbędzie się kolejna rozprawa w SN w tej samej sprawie niesłusznie aresztowanego tym razem - na 3 lata.
Sygnatura akt IV KK 137/11