W tej sprawie poszkodowanych jest przynajmniej 90 osób, klientów Towarzystwa Ubezpieczeniowego Aviva. Zawierzyły one agentce ubezpieczeniowej Magdalenie B., która obiecywała im bardzo korzystne inwestycje pieniężne.

Jedną z poszkodowanych była Patrycja P.  zawarła z Towarzystwem Ubezpieczeń Aviva za pośrednictwem agentki Magdaleny B. umowę ubezpieczenia na życie. Czytaj też>>Połowa przestępstw gospodarczych to oszustwa...
Dokonała też wpłaty uzgodnionych składek na podane rachunki, prowadzone przez bank mający siedzibę w tym samym budynku, co pozwane towarzystwo. Po pewnym czasie otrzymała polisę i ogólne warunki ubezpieczenia, regulamin ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych . Po pewnym czasie uzyskała od agentki informację, że istnieje możliwość, stworzona dla nowych klientów, inwestycji dodatkowych środków, obejmujących wpłaty wyższe niż 10 tys. zł, która z wysokim prawdopodobieństwem przyniesie wysoki zysk, nawet do 500 procent.

Wpłaty dla kolosalnych zysków
Wobec tego Patrycja P. wpłaciła do rąk agentki 14 tys. zł, a następnie, po zebraniu pieniędzy od rodziny - 106 tysięcy zł. Wcześniej agentka zatrudniła  Patrycję P. jako swoja asystentkę, gdyż klientka miała doświadczenie w bankowości i wyższe wykształcenie.
W grudniu 2011 r. agentka wypłaciła Patrycji P. 10 tys. zł z kwoty 14 tys. zł i obiecała, że pozostałe kwoty będą generować podobne zyski.
W pewnym momencie wyszło na jaw, że agentka Magdalena B. odprowadza pieniądze nie na rachunek towarzystwa, lecz do własnej kieszeni. Nadzorujący jej prace menadżer Marek K. był z nią w nieformalnym związku, o czym pracodawca wiedział.
W 2011 roku przeprowadzona kontrola w agencji wykazała, że  wszystko przebiega zgodnie z prawem, a agentka wyróżnia się pozyskiwaniem klientów i wyjątkową pracowitością.

Brak środków na rachunkach
Ale  już w styczniu 2012 r. klienci zaczynają alarmować, że na ich rachunkach nie ma wpłaconych pieniędzy. Po kolejnej kontroli okazało się, że z wieloma klientami były zawierane umowy na życie, po czym agentka Magdalena B. namawiała ich do wpłat inwestycyjnych i kwitowała odbiór na blankietach agencyjnych.
Agentka została zwolniona, a prokurator postawił jej zarzut oszustwa na sumę 3 mln zł . Okazały się one słuszne i na mocy prawomocnego wyroku karnego Magdalena B. została pozbawiona wolności, a na rzecz Patrycji P. zasądzono 110 tys. zł.
Niezależnie od sprawy karnej poszkodowana Patrycja P. wystąpiła z roszczeniem przeciwko Towarzystwu Aviva o zasądzenie 110 tys. zł z odsetkami na podstawie art. 11 ust. 1 ustawy o pośrednictwie ubezpieczeniowym. Zgodnie z tym przepisem za szkodę wyrządzoną przez agenta ubezpieczeniowego w związku z wykonywaniem czynności agencyjnych odpowiada zakład ubezpieczeń, na rzecz którego agent ubezpieczeniowy działa.

Sądy uwzględniają roszczenie
Sąd Okręgowy we wrześniu 2013 r. przyznał rację skarżącej, uznając pełną odpowiedzialność Towarzystwa Ubezpieczeniowego za czynności agentki zatrudnionej w agencji. Sąd rozstrzygnął, że szkoda została wyrządzona "w związku z czynnościami agencyjnymi, a "nie przy okazji".
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie oddalił apelację Towarzystwa, które chciało dowieźć, że poszkodowana przyczyniła się do powstania szkody. Jednak Sąd II instancji apelacje oddalił.
Towarzystwo niezadowolone z wyroku złożyło skargę kasacyjną, w której dowodziło, że w sprawie "chciwość zderzyła się z brakiem szczególnej staranności". 
W czasie rozprawy przed SN radca prawny Michał Romanowski twierdził, że gdyby powódka wpłacała pieniądze na rachunek Towarzystwa, a nie do ręki agentki - to do szkody by nie doszło. Powódka - jego zdaniem nie doczytała ogólnych warunków umów, gdyby uważnie je przeczytała, to doszła by do wniosku, że jest oszukiwana.

Oszukiwana nie przyczyniła się do szkody
Sąd Najwyższy skargę kasacyjną oddalił. Stwierdził bowiem, że nie ma w tej sprawie przyczynienia się powódki do powstania szkody.
Nie zachodzi taki stan faktyczny, jak w sprawie z 17 kwietnia 2015 r., gdy SN uchylił wyrok.
W sprawie innego klienta Avivy i tej samej agentki zapadł wyrok, w którym SN uznał, że postępowanie klienta było lekkomyślne. Zabrakło "należytej rozwagi w ramach współdziałania z agentem pozwanego i niepodjęcie działań mających na celu uzyskanie informacji, co kryje się w ogólnych warunkach umów". SN podkreśli, że zgodnie z art. 362 kc. obowiązek naprawienia szkody ulega odpowiedniemu zmniejszeniu, stosownie do okoliczności, a zwłaszcza winy obu stron, jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody.

Rozkład ryzyka a szkoda
W sprawie Patrycji P. zachodziły inne okoliczności. Agentka zdobyła sobie zaufanie powódki tym, że zatrudniła ją w charakterze swojej asystentki, a więc związek obu kobiet był silniejszy.
Co więcej, jak podkreślała sędzia Barbara Myszka - Towarzystwo Ubezpieczeniowe ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez agentkę, gdyż wykonywała ona nielegalne czynności w lokalu agencji, a potwierdzała wpłaty na blankietach firmowych. - Związek powstałej szkody z wykonywaniem działalności agencyjnej nie ulega wątpliwości - stwierdziła sędzia Myszka.
Zdaniem SN nie należy obniżać zasądzonego odszkodowania dlatego, że z ogólnych warunków umów (par.6) nie wynikało jasno, w jaki sposób należy uiszczać wpłaty na rzecz Towarzystwa. Powódka mimo wyższego wykształcenia mogła zrozumieć, że wpłty gotówki były forma uzgodnienia.
- Nie wystarczy przerzucić odpowiedzialność na klientów i sprowadzić obrót gospodarczy do braku zaufania i nieufności - powiedziała sędzia Myszka. - Nie taki obrót chcemy kształtować. Kontrahenci nie mogą ponosić odpowiedzialności za zatrudnienie nieuczciwego agenta i nieczytelne zapisy warunków umów - dodał sąd.


Sygn. akt I CSK 657/14, wyrok z 13 sierpnia 2015 r. oraz I CSK 216/14, wyrok z 17 kwietnia 2015 r.