Spadkobiercy małżeństwa Emilii i Mariana R. wystąpili z pozwem przeciwko Ewie i Sławomirowi G. o unieważnienie umowy sprzedaży dwóch nieruchomości . Powodem zaskarżenia było podejrzenie, że starsi i nie do końca poczytalni małżonkowie, którzy notarialnie zbyli  w 2002 r. dom i działki nie byli świadomi, co czynią.
Powodowie powołali tu art. 82 kc - stan wyłączający świadome lub swobodne podjęcie decyzji i wyrażenia woli powoduje nieważność czynności prawnej. Ponadto zarzucono umowie sprzedaży pozorność, czyli, że  miała ona na celu ukrycie zwykłej darowizny, gdyż za przekazaniem domu nie poszły pieniądze ( art. 83 kc).
Proces trwał niespełna 14 lat. Postępowanie cywilne zawieszono do wyjaśnienia zarzutów karnych.

Sąd karny: nie było oszustwa
W tym czasie toczyło się także postępowanie karne przeciwko Sławomirowi S., który został oskarżony przez rodzinę o oszustwo. Po sześciu latach postępowania, sąd go prawomocnie uniewinnił.
Sąd cywilny I instancji uwzględnił roszczenie i unieważnił umowę sprzedaży. Sąd ustalił, że Marian i Emilia R. mieszkali w Częstochowie na sprzedanej nieruchomości. Pewnego dnia postanowili, że w zmian za opiekę i pomoc na starość  przeniosą własność domu na córkę i zięcia.
Wątpliwości co do rozpoznania czynów wiązały się z faktem, że Marian R. był leczony psychiatrycznie od 1982 r.  do 2003 r. a jego żona Emilia uznana była za ograniczoną intelektualnie i zastraszoną przez męża.  Pozwani zawieźli ich do notariusza i przekonali, że sprzedaż będzie lepsza niż darowizna. Działkę sprzedano za 10 tys. zł, a dom za 40 tys. zł, choć wartość rynkowa tych nieruchomości wynosiła 165 tys. zł.


Brak świadomości i swobody
Sąd powołał dwóch psychiatrów dla oceny stanu psychicznego Mariana R. Biegli orzekli jego ograniczoną możliwość rozpoznania czynów . Sąd II instancji - Sąd Apelacyjny w Katowicach podzielił argumenty sądu I instancji i stwierdził, że umowę unieważniono prawidłowo. Umowa obarczona była bowiem wadą zasadniczą: zabrakło swobody oświadczenia woli.
Od tego wyroku skargę kasacyjną złożyli pozwani. Twierdzili m.in., że w uzasadnieniu wyroku sądu II instancji jest sprzeczność. Jeśli sprzedaż była czynnością pozorną, to jednocześnie nie mogła być uznana za dokonaną bez świadomości.  - Pewność obrotu nakazuje uznać, że umowa była ważna, gdyż choroba psychiczna dokonującego sprzedaży  nie musi permanentnie wyłączać świadomości - przekonywała adwokat pozwanych dr Barbara Jelonek - Jarco. Adwokat powołała się też na art.5 kc - nadużycie prawa podmiotowego.
Obecnie małżeństwo R. nie żyje, a sprzedane nieruchomości nigdy nie znalazły się we władaniu pozwanych.

SN: stan psychiczny - to zagadka
Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjna jako niezasadną. O unieważnieniu umowy notarialnej zadecydowały opinie biegłych psychiatrów.
- W sprawie stanu psychicznego człowieka, nigdy nie ma 100. procentowej pewności - mówiła sędzia Katarzyna Tyczka-Rote. - W tej sprawie zachodzi prawdopodobieństwo, że Marian R. w 2002 roku był niepoczytalny. Sądy przyjęły, że w dniu podpisywania aktu notarialnego nie miał pełnego rozeznania - dodała.
Czy pani Emilia miała świadomość czynu? Sądy uznały, że opinie psychiatrów są wiarygodne, że nie miała ona swobody w wyrażaniu swej woli, że była stłamszona przez gwałtownego i brutalnego męża.
SN uznał, że powołanie art. 5 kc jest bezskuteczne, a  zatem nie może być argumentem za utrzymaniem umowy.
 Sygnatura akt V CSK 578/15, wyrok z 18 maja 2016 r.