W 2009 roku w Zamościu odbył się II Festiwal Kultury Włoskiej, do którego kolekcję 100 kostiumów i choreografię przygotowała Beata W. Artystka zorganizowała paradę "Karnawał wenecki" ulicami miasta, a także dokonała wyboru etiud tanecznych.

Warunki umowy
Wszystkie te wydarzenia przewidziane były umową, którą dom kultury w Zamościu w przeddzień festiwalu  podpisał z Teatrem Muzyki i Maski "Venezia", prowadzonym przez Beatę W.
W kontrakcie tym wpisano zasady przemarszu parady, cenę, występy taneczne - sześć etiud z muzyką Vivaldiego, Pucciniego, Bacha i Offenbacha, wieczór z operą włoską. Autorką reżyserii i scenografii była skarżąca. Program festiwalu mógł być rejestrowany dla celów promocyjnych Zamościa. Jednak każde nagranie, czy to film czy zdjęcia musiałby być autoryzowane przez Beatę W. Inne wykorzystanie wymagać miały podpisania nowych umów.
Z imprezy film nakręciła telewizja Lublin na zlecenie miasta, ale z treścią umowy nie zapoznano twórczynie parady. W filmie też nie uwzględniono życzenia autorki, aby zachować oryginalną muzykę.
Zorganizowano też sesję zdjęciową z arlekinami w celu wykorzystania fotografii do kalendarza promocyjnego. Kalendarz miasto wydrukowało, ale nie podpisało Beaty W. jako autorki kostiumów, postaciom obcięto nogi i wymazano tło, jakim był zabytkowy Zamość.

Pozew do sądu - oddalony
Beata W. wniosła pozew do sądu o zadośćuczynienie za naruszenie praw autorskich i przeprosiny od miasta za pominięcie jej nazwiska w materiałach promocyjnych i naruszenie integralności utworu. Roszczenie warte 50 tys. zł.
Sądy I i II instancji oddaliły pozew twórczyni. Powodem był argument, że przyznanie zadośćuczynienia jest fakultatywne wobec usunięcia braków na stronie internetowej Zamościa. Sądy orzekały jednak bez obejrzenia spornego filmu.
Wobec tego Beata W. złożyła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, twierdząc, że miasto Zamość było koproducentem filmu telewizyjnego, pokazywanego na całym świecie. A zatem odpowiada za wykonanie podpisanej umowy z autorką i treść filmu. Skarżąca zarzuciła tez naruszenie art. 65 i 67 oraz art. 26 prawa autorskiego. Według tych przepisów twórca może udzielić upoważnienia do korzystania z utworu na wymienionych w umowie polach eksploatacji z określeniem zakresu, miejsca i czasu tego korzystania.
Jeżeli umowa nie zastrzega wyłączności korzystania z utworu w określony sposób (licencja wyłączna), udzielenie licencji nie ogranicza udzielenia przez twórcę upoważnienia innym osobom do korzystania z utworu na tym samym polu eksploatacji (licencja niewyłączna).

SN uchyla wyrok
Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 5 marca 2013 r. i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Zdaniem SN błędem sądów obu instancji było odrzucenie wniosku autorki o obejrzenie filmu relacjonującego festiwal. I to miało istotny wpływ na wynik rozstrzygnięcia.
Kolejnym słusznym zarzutem okazało się nie zauważenie przez sędziów naruszenia autorskich praw osobistych. Prawa te mają charakter bezwzględny, wyłączny i nieograniczony w czasie, a ich celem jest ochrona więzi autora z utworem.
Autor ma zatem prawo do oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem, nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania, decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności, a także nadzoru nad sposobem korzystania z utworu (art.16 prawa autorskiego).
Pozwane miasto naruszyło autorskie prawa osobiste reżyserki i scenarzystki, gdyż nie zamieściło nazwisk dwóch autorek spektaklu w internecie, na plakatach i na kalendarzu - powiedziała sędzia Maria Szulc. Ponadto miasto, jako koproducent odpowiada solidarnie z innymi producentami, i nie ma znaczenia jaki zakres czynności jaki zakres czynności podejmował w celu wyprodukowania reportażu.
Fakt, że umowa była podpisana z domem kultury, nie znaczy, ze miasto nie odpowiada za wykonanie umowy, gdyż umowa promowała Zamość. Sąd Apelacyjny nie przeanalizował sprawy wykorzystania dzieła na innych polach eksploatacji - dodał SN

Sygnatura akt IV CSK 407/13, wyrok z 21 marca 2014 r.