Jeśli postanowi prowadzić to śledztwo, będzie musiała się zmierzyć z niezadowoleniem rządzących polityków. I nie jest to żadne gdybanie, bo oni to wyraźnie sygnalizują. Ot choćby najświeższy przykład, kiedy to wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik mówi w TVN24, że gdyby to on był prokuratorem, to nigdy by nie wszczął takiego postępowania. Oczywiście, Ministerstwo Sprawiedliwości to organ formalnie oddzielony od prokuratury, ale czy pani prokurator uwierzy, że opinia wiceministra nie ma żadnego związku z poglądami i ocenami ministra, który jest też prokuratorem generalnym?

Ale jeśli nawet miałaby co do tego jakieś wątpliwości, to jej uwadze raczej nie umknął wywiad szefa rządzącej partii, a ze względu na swą faktyczną rolę w państwie nazywanego przez niektórych naczelnikiem, Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził w radiu RMF FM, że "śledztwo w sprawie Srebrnej nie ma sensu".
Czy pani prokurator uzna argument, że to mało znacząca opinia "zwykłego posła"?

Jeśli więc prokurator zdecyduje o wszczęciu śledztwa, narazi się na niezadowolenie ze strony rządzących. A czym to grozi, może spytać kolegów z pewnego prokuratorskiego stowarzyszenia, których za opór wobec kierownictwa prokuratury najpierw pozsyłano do najniższych prokuratur, a teraz nęka się dyscyplinarkami. 

Czytaj: "Biała księga": Dyscyplinarki prokuratorów blokują wolność wypowiedzi>>
 

Jeśli natomiast pani prokurator nie zdecyduje o rozpoczęciu śledztwa, to nikt jest w tych okolicznościach nie uwierzy, że zrobiła to w sposób niezależny. Być może teraz zostanie za to jakoś nagrodzona. Powinna chyba jednak zdawać sobie sprawę, że ta władza nie będzie wieczna i wcześniej czy później ktoś inny będzie nadzorował prokuraturę. Być może też będzie to polityk, tylko z jakiejś innej opcji, który też może zechcieć wskazywać, które śledztwa "mają sens".