Jak dodała Wojciechowicz, udało się potwierdzić, że publikowane zdjęcia zostały wykonane w toku postępowania przygotowawczego i na jego potrzeby. Zdjęcia te, w tym fotografie z sekcji zwłok oraz samego miejsca pożaru, zostały upublicznione na terenie całego kraju, zanim te materiały zostały ujawnione w postępowaniu sądowym - zaznaczyła rzeczniczka.
W marcu prokurator okręgowy w Szczecinie zdecydował o podjęciu tzw. czynności sprawdzających, które miały ustalić, czy doszło do popełnienia przestępstwa przez autorkę książki "Działania kryminalistyczne, medyczne i organizacyjne w sytuacjach zdarzeń masowych ze szczególnym uwzględnieniem identyfikacji genetycznej zwłok i szczątków ludzkich z pogorzeliska".
Postępowanie podjęto po publikacji "Rzeczpospolitej", w której napisano, że w książce znalazły się fotografie szczątków ofiar pożaru, a także katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Według gazety w książce, która jest rozprawą habilitacyjną dr Renaty Włodarczyk - wykładowcy Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie - za ilustracje posłużyło kilkadziesiąt drastycznych zdjęć z katastrofy smoleńskiej i pożaru domu socjalnego z kwietnia 2009 r. w Kamieniu Pomorskim. Były wśród nich zdjęcia szczątków ofiar. Gazeta podawała, że książkę można kupić w księgarniach.
Wojciechowicz informowała wówczas, że autorka książki uzyskała w kwietniu 2009 r. zgodę szczecińskiej prokuratury, która prowadziła wówczas śledztwo w sprawie pożaru w Kamieniu Pomorskim, na zapoznanie się w celach badawczych z materiałem fotograficznym z tego zdarzenia. Nie uzyskała jednak zgody na publikację zdjęć.
W aktach prokuratorskich śledztw zazwyczaj znajdują się zdjęcia zrobione na ich potrzeby przez technika policyjnego. Za naruszenie tajemnicy postępowania przygotowawczego grozi do dwóch lat więzienia.
W sprawie ewentualnego naruszenia dóbr osobistych decyzja o postępowaniu cywilnym - według polskiego prawa - należy do rodzin ofiar, których zdjęcia znalazły się w publikacji.
Szczecińska prokuratura nie zajmuje się zdjęciami ze Smoleńska, ponieważ nie dotyczą one jej śledztwa, a poza tym z treści artykułu prasowego wynika, że w ogóle nie są to materiały z jakiegokolwiek śledztwa.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie Beata Bekulard, w uczelni trwa wyjaśnianie okoliczności powstania publikacji, które zarządził komendant-rektor. Po jego zakończeniu, w razie ujawnienia jakichkolwiek uchybień, komendant-rektor podejmie decyzję o ewentualnych dalszych krokach - dodała.
W oświadczeniu, które uczelnia wydała tuż po publikacji w gazecie, podkreślono, że wydana praca jest ściśle naukowo-specjalistyczna, adresowana do bardzo wąskiego grona odbiorców. "Praca naukowa jest kierowana do środowiska policyjnego oraz osób związanych z medycyną sądową, co z pewnością wyklucza jej charakter sensacyjny czy komercyjny" - dodano.
Zaznaczono również, że monografia służąca "przybliżeniu zagadnień dotyczących zabezpieczania kryminalistycznego zdarzenia i sporządzania dokumentacji procesowej i technicznej" została pozytywnie oceniona przez środowisko naukowe.
W grudniu ub. roku prokurator skierował do sądu akt oskarżenia w związku z pożarem budynku socjalnego w Kamieniu Pomorskim. O niedopełnienie obowiązków oskarżył dwoje miejskich urzędników. W poniedziałek wielkanocny 2009 r. w pożarze w Kamieniu Pomorskim zginęły 23 osoby, w tym 13 dzieci. Był to jeden z najtragiczniejszych pożar w powojennej historii Polski.(PAP)