Sprawa dotyczy przeszukania przez ABW mieszkania i zabezpieczenia nośników danych należących do autora krytycznej wobec prezydenta strony antykomor.pl.
Na stronie od sierpnia zeszłego roku gromadzone były materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim, a także m.in. gry polegające na strzelaniu do jego wizerunku oraz - jak podkreślała ABW - zdjęcia przedstawiające go jako "prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych".
W maju do mieszkania autora strony weszli funkcjonariusze ABW, którzy m.in. zabezpieczyli jego laptopa i inne nośniki danych. Czynności zleciła prokuratura w Tomaszowie Mazowieckim, prowadząca śledztwo w sprawie znieważenia głowy państwa. Sąd w Tomaszowie - po zażaleniu autora strony - utrzymał w mocy postanowienie prokuratury w tej sprawie.
Autor strony po przeszukaniu mieszkania zdecydował się na jej zamknięcie; reaktywował stronę dwa tygodnie temu, umieszczając na serwerze w USA. Pod koniec maja jego adwokat złożył w warszawskiej prokuraturze doniesienie o podejrzeniu przestępstwa nadużycia władzy przez Agencję i prokuratorów z Tomaszowa Maz. W jego ocenie ABW nie miała podstaw prawnych do działań, bo Agencja nie ma ustawowych kompetencji do ścigania znieważenia głowy państwa.
Doniesienie ze stołecznej prokuratury trafiło do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, która zdecydowała, że czynności sprawdzające wykona jedna z prokuratur podległych Prokuraturze Okręgowej w Sieradzu. Ta zleciła to prokuraturze rejonowej w tym mieście.
"Prokuratura rejonowa prowadzi czynności sprawdzające. Ma 30 dni na podjęcie decyzji, czy wszcząć postępowanie w tej sprawie czy też odmówić jego wszczęcia" - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik sieradzkiej prokuratury okręgowej Józef Mizerski.
Właściciel strony twierdzi, że ma ona charakter wyłącznie satyryczny i nie znieważała prezydenta. Według PiS i części mediów akcja ABW była "zamachem na wolność słowa". Posłowie PiS złożyli w tej sprawie wniosek na Komisji ds. Służb Specjalnych, aby szef ABW i prokuratura przedstawili informacje, dlaczego Agencja została zaangażowana w tej sprawie. Uznali, że ABW przekroczyła swoje uprawnienia, bo w katalogu przestępstw, jakimi - zgodnie z ustawą - się zajmuje, nie ma słowa o publicznym znieważaniu prezydenta RP.
Odnosząc się do sprawy premier Donald Tusk mówił, że aby w przyszłości służby nie miały pretekstów do "nadgorliwości", należy "zmienić przynajmniej te przepisy, które chronią bardziej polityków od innych ludzi". Prezydent mówił, że z akcją ABW nie miał nic wspólnego. Zaznaczył, że potrafi z dystansem i autoironią podchodzić do satyrycznych materiałów, również na swój temat, jednak - jak powiedział - warto odróżnić żart od tego, co jest przejawem nienawiści, bądź zwykłego chamstwa.
Sprawa trafiła do Rzecznika Praw Obywatelskich. Trybunał Konstytucyjny ma wkrótce zbadać konstytucyjność zapisu o karalności "publicznego znieważenia Prezydenta RP". (PAP)