PO, PSL i SLD były za podwyższeniem składki rentowej; PiS, RP i SP przeciw. Projekt we wtorek został przyjęty bez poprawek przez obradujące wspólnie komisje finansów publicznych oraz polityki społecznej i rodziny.
Jak tłumaczył na środowym posiedzeniu Sejmu szef sejmowej komisji finansów Dariusz Rosati, podniesienie składki rentowej pozwoli naprawić finanse publiczne państwa. Powodem jej zwiększenia jest też narastający deficyt w funduszu rentowym. "Łącznie składka rentowa ulega podwyższeniu z 6 proc. do 8 proc. podstawy, przy czym udział pracowników pozostaje niezmieniony" - zaznaczył.
Jak powiedział, deficyt w funduszu rentowym wynika ze spowolnienia gospodarczego w latach 2008-2010, ale także z obniżenia składki rentowej w latach 2007-2008 z poziomu 13 proc. do 6 proc. "Te dwa czynniki spowodowały gwałtowny spadek wpłat do funduszu rentowego, co przy systematycznym wzroście wypłat z tego funduszu powoduje narastanie dużego deficytu. Zgodnie z przedłożeniem rządowym, (...) prognozowany efekt netto dla ZUS wygląda tak, że środki FUS w przyszłym roku zostaną dzięki temu zwiększone o 7 mld zł, a w następnych latach odpowiednio o 8,8 mld zł, 9,4 mld zł i prawie 10 mld zł. Efekt netto dla sektora finansów publicznych będzie nieco mniejszy, dlatego że wzrost składki dotyczy także zatrudnionych w sektorze publicznym i w sferze budżetowej. Łącznie efekt netto dla sektora finansów publicznych w przyszłym roku szacowany jest na ponad 4 mld zł" - zaznaczył.
Sławomir Jan Piechota (PO) w imieniu swojego klubu zarekomendował przyjęcie projektu ustawy. "Kiedy obniżano składkę, sytuacja gospodarcza była pozytywna, malało bezrobocie" - powiedział. Dodał jednak, że kryzys finansowy, który rozpoczął się w 2008 r., dotarł również do Polski. "Dzisiaj z tego powodu mamy problem deficytu finansów publicznych i wynikający z tego dług publiczny. Elementem tego narastającego długu jest deficyt systemu ubezpieczeń społecznych. (...) Podwyższenie składki rentowej jest tylko częścią odbudowy wydolności polskiego systemu finansów publicznych" - zaznaczył.
Przemysław Wipler (PiS) powiedział, że rząd "doprowadził do zwiększenia długu publicznego o 300 mld zł w ciągu ostatnich czterech lat". "PiS jest przeciwko tej ustawie, ponieważ ona zwiększy bezrobocie o 150-250 tys. miejsc pracy. Podniesienie składki rentowej to również wypchnięcie ludzi na umowy śmieciowe, wypchnięcie ludzi do pracy na czarno. (...) PiS jest przeciwny projektowi ustawy" - zaznaczył. Dodał, że PiS będzie wnioskował również o zbadanie konstytucyjności zapisów projektu.
Zofia Popiołek (Ruch Palikota) powiedziała, że jej klub negatywnie odnosi się do propozycji podwyższenie składki rentowej. "Naszym zdaniem ten zabieg jest krótkowzroczny. Uderza w małych i średnich przedsiębiorców, którzy są siłą decydującą o wzroście gospodarczym. (...) Negatywnie wpłynie też na rynek pracy, powiększy bezrobocie oraz szarą strefę. (...) Wnosimy o odrzucenie projektu" - zaznaczyła.
Zdaniem Piotra Walkowskiego (PSL), kilka lat temu były sprzyjające warunki do obniżenia składki rentowej. "Jednak się zmieniły i trzeba reagować. (...) Zapoznałem się z opinią pracodawców i rzeczywiście twierdzę, że jest to pewnego rodzaju pogorszenie sytuacji, szczególnie dla osób prowadzących działalność i małych firm. Ale podjęcie tych kroków będzie miało na celu na kilka najbliższych lat zlikwidowanie następnego obciążenia, jakim jest fundusz rentowy i wypłaty z tego tytułu. Klub PSL będzie głosował za przyjęciem projektu" - zaznaczył.
Anna Bańkowska (SLD) podkreśliła, że SLD w tych trudnych czasach chce chronić najsłabszych. "Wiemy o tym, że ok. 16 mln Polaków żyje na granicy minimum socjalnego, a ponad 2,5 mln osób w Polsce doświadcza biedy. (...) Wolimy, jako SLD podwyższenie składki rentowej do poziomu z 2007 roku, mimo że zdajemy sobie sprawę, że to pogarsza sytuację przedsiębiorców, ale w zamian za to liczymy, że rząd podwyższy progi dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych (...) i że dzięki tym decyzjom uda się podjąć merytoryczną dyskusję na temat podwyższenia progów uprawniających do pomocy społecznej" - zaznaczyła.
Piotr Szeliga (Solidarna Polska) zaznaczył, że jego klub odnosi się negatywnie do projektu. "Rząd liberałów dobija polskich przedsiębiorców. Pracodawcy wskazują, że zwiększenie składki od początku przyszłego roku to m.in. problem niezabudżetowanych kosztów. (...) To spowoduje kolejne zwiększenie fiskalizmu przez ten rząd. Pracodawcy będą musieli ograniczać zatrudnienie, spowoduje to wzrost bezrobocia. Wzrośnie też szara strefa. Będziemy głosować za odrzuceniem tego projektu" - zaznaczył. (PAP
Jak tłumaczył na środowym posiedzeniu Sejmu szef sejmowej komisji finansów Dariusz Rosati, podniesienie składki rentowej pozwoli naprawić finanse publiczne państwa. Powodem jej zwiększenia jest też narastający deficyt w funduszu rentowym. "Łącznie składka rentowa ulega podwyższeniu z 6 proc. do 8 proc. podstawy, przy czym udział pracowników pozostaje niezmieniony" - zaznaczył.
Jak powiedział, deficyt w funduszu rentowym wynika ze spowolnienia gospodarczego w latach 2008-2010, ale także z obniżenia składki rentowej w latach 2007-2008 z poziomu 13 proc. do 6 proc. "Te dwa czynniki spowodowały gwałtowny spadek wpłat do funduszu rentowego, co przy systematycznym wzroście wypłat z tego funduszu powoduje narastanie dużego deficytu. Zgodnie z przedłożeniem rządowym, (...) prognozowany efekt netto dla ZUS wygląda tak, że środki FUS w przyszłym roku zostaną dzięki temu zwiększone o 7 mld zł, a w następnych latach odpowiednio o 8,8 mld zł, 9,4 mld zł i prawie 10 mld zł. Efekt netto dla sektora finansów publicznych będzie nieco mniejszy, dlatego że wzrost składki dotyczy także zatrudnionych w sektorze publicznym i w sferze budżetowej. Łącznie efekt netto dla sektora finansów publicznych w przyszłym roku szacowany jest na ponad 4 mld zł" - zaznaczył.
Sławomir Jan Piechota (PO) w imieniu swojego klubu zarekomendował przyjęcie projektu ustawy. "Kiedy obniżano składkę, sytuacja gospodarcza była pozytywna, malało bezrobocie" - powiedział. Dodał jednak, że kryzys finansowy, który rozpoczął się w 2008 r., dotarł również do Polski. "Dzisiaj z tego powodu mamy problem deficytu finansów publicznych i wynikający z tego dług publiczny. Elementem tego narastającego długu jest deficyt systemu ubezpieczeń społecznych. (...) Podwyższenie składki rentowej jest tylko częścią odbudowy wydolności polskiego systemu finansów publicznych" - zaznaczył.
Przemysław Wipler (PiS) powiedział, że rząd "doprowadził do zwiększenia długu publicznego o 300 mld zł w ciągu ostatnich czterech lat". "PiS jest przeciwko tej ustawie, ponieważ ona zwiększy bezrobocie o 150-250 tys. miejsc pracy. Podniesienie składki rentowej to również wypchnięcie ludzi na umowy śmieciowe, wypchnięcie ludzi do pracy na czarno. (...) PiS jest przeciwny projektowi ustawy" - zaznaczył. Dodał, że PiS będzie wnioskował również o zbadanie konstytucyjności zapisów projektu.
Zofia Popiołek (Ruch Palikota) powiedziała, że jej klub negatywnie odnosi się do propozycji podwyższenie składki rentowej. "Naszym zdaniem ten zabieg jest krótkowzroczny. Uderza w małych i średnich przedsiębiorców, którzy są siłą decydującą o wzroście gospodarczym. (...) Negatywnie wpłynie też na rynek pracy, powiększy bezrobocie oraz szarą strefę. (...) Wnosimy o odrzucenie projektu" - zaznaczyła.
Zdaniem Piotra Walkowskiego (PSL), kilka lat temu były sprzyjające warunki do obniżenia składki rentowej. "Jednak się zmieniły i trzeba reagować. (...) Zapoznałem się z opinią pracodawców i rzeczywiście twierdzę, że jest to pewnego rodzaju pogorszenie sytuacji, szczególnie dla osób prowadzących działalność i małych firm. Ale podjęcie tych kroków będzie miało na celu na kilka najbliższych lat zlikwidowanie następnego obciążenia, jakim jest fundusz rentowy i wypłaty z tego tytułu. Klub PSL będzie głosował za przyjęciem projektu" - zaznaczył.
Anna Bańkowska (SLD) podkreśliła, że SLD w tych trudnych czasach chce chronić najsłabszych. "Wiemy o tym, że ok. 16 mln Polaków żyje na granicy minimum socjalnego, a ponad 2,5 mln osób w Polsce doświadcza biedy. (...) Wolimy, jako SLD podwyższenie składki rentowej do poziomu z 2007 roku, mimo że zdajemy sobie sprawę, że to pogarsza sytuację przedsiębiorców, ale w zamian za to liczymy, że rząd podwyższy progi dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych (...) i że dzięki tym decyzjom uda się podjąć merytoryczną dyskusję na temat podwyższenia progów uprawniających do pomocy społecznej" - zaznaczyła.
Piotr Szeliga (Solidarna Polska) zaznaczył, że jego klub odnosi się negatywnie do projektu. "Rząd liberałów dobija polskich przedsiębiorców. Pracodawcy wskazują, że zwiększenie składki od początku przyszłego roku to m.in. problem niezabudżetowanych kosztów. (...) To spowoduje kolejne zwiększenie fiskalizmu przez ten rząd. Pracodawcy będą musieli ograniczać zatrudnienie, spowoduje to wzrost bezrobocia. Wzrośnie też szara strefa. Będziemy głosować za odrzuceniem tego projektu" - zaznaczył. (PAP