Decyzję w sprawie dalszego losu projektu Sejm podejmie w bloku głosowań w piątek.

74-stronicowy projekt przedstawiła podsekretarz stanu w kancelarii prezydenta Anna Surówka-Pasek. - Radykalizm reformy nie jest celem samym w sobie; wynika z przekonania o konieczności uwrażliwienia środowiska sędziowskiego na potrzeby obywateli - powiedziała.
- Przedłożony projekt oparty jest na wnikliwej diagnozie rzeczywistych problemów kadrowych, kompetencyjnych, organizacyjnych i funkcjonalnych Sądu Najwyższego (...) zaproponowana reforma waży wartości konstytucyjne tak, aby przedłożone rozwiązania były radykalne na tyle, na ile jest to możliwe przy przestrzeganiu obowiązującej konstytucji- zaznaczyła Surówka-Pasek.

Czytaj: Sejm zaczął prace nad prezydenckim projektem o KRS>>

Podkreśliła, że radykalizm tej reformy "wynika z głębokiego przekonania projektodawcy o konieczności uwrażliwienia środowiska sędziowskiego na potrzeby i trudności obywateli, którzy zwracają się do sądów po to, żeby uzyskać realne wsparcie w swoich sprawach, sprawiedliwe rozstrzygnięcie spraw, z którymi się zwracają".

Występujący w imieniu PiS poseł Stanisław Piotrowicz poinformował, że jego partia opowiada się za dalszymi pracami w sprawie prezydenckiego projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. I dodał, że podczas prac w komisji klub PiS zaprezentuje swoje uwagi. - Mój klub pozytywnie odnosi się do projektu (...) co do generalnych rozwiązań; natomiast mamy swoje uwagi co do szczegółowych rozwiązań - mówił Piotrowicz.
Dodał, że z braku czasu nie przedstawi z trybuny tych uwag. - Będziemy to czynić podczas posiedzeń komisji - zapowiedział.

Brak informacji o uzupełnieniach do tego projektu, które znalazły się w pakiecie uzgodnień poczynionych podczas serii spotkań prezydenta Andrzeja Dudy z prezesm PiS Jarosławem Kaczyńskim, a potem przez ich doradców, wywołał irytację opozycji. Jak mówili jej przedstawiciele, w Sejmie zaproponowano debatę nad niekompletnym projektem. I dodawali, że najważniejsze jego elementy są wciąż nieznane.

- Mamy dyskutować o projekcie ustawy, o którym już dzisiaj wszyscy wiemy, że jest nieaktualny. Nie wiadomo, jaka jest treść poprawek uzgodnionych przez obóz prezydencki i PiS - mówił poseł PO Jerzy Kropiwnicki.
- Nie wiemy jak będzie wyglądał ostateczny projekt ustawy o SN, bo zamiast szerokich konsultacji mamy nieformalne, żeby nie powiedzieć - tajne negocjacje. Biorąc jednak pod uwagę prezentowane przez PiS i pana prezydenta stanowisko, to dalej jest to projekt sprzeczny z konstytucją" - powiedziała Barbara Dolniak z Nowczesnej. I dodała, że z tego powodu jej ugrupowanie wnioskuje o odrzucenie projektu.
- Gdy pan prezydent wetował ustawy o SN i KRS w lipcu tego roku, wszyscy, wraz z milionami obywateli, biliśmy mu brawo. Miał szansę zaprezentować ustawy, które w autentyczny sposób zmienią wymiar sprawiedliwości - ten, który jest najbliżej naszych rodaków: sądy rejonowe, okręgowe, czy apelacyjne. Niestety ta zmiana zaprezentowana dzisiaj nie spełnia tych oczekiwań" - ocenił Kosiniak-Kamysz z PSL.

Kukiz'15 opowiedział się za dalszymi pracami nad projektem. Według Jerzego Jachnika (Kukiz'15), na ustawę czekają "tysiące osób pokrzywdzonych od 1990 roku od złodziejskich wyroków". Opowiedział się za poddaniem sędziów i prokuratorów "badaniom psychologiczno-psychiatrycznym". - Nie może być tak, żebyśmy byli sądzeni nie wiadomo przez kogo, żebyśmy byli oskarżani nie wiadomo przez kogo - przekonywał.
 

Prezydencki projekt po zawetowaniu PiS-owskiego
Prezydent Andrzej Duda złożył ten projekt w końcu września br. W lipcu zawetował nową ustawę o SN i nowelę ustawy o KRS, wytykając im m.in. częściową niekonstytucyjność. Zapowiedział wtedy, że w ciągu dwóch miesięcy przedstawi własne projekty. Uzasadniając weto, Duda wskazał że "wpływ Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego na działalność SN byłby ogromny; uprawniona jest obawa przed zagrożeniem dla niezależności tego sądu i jego autorytetu w społeczeństwie".

Więcej: Prezydenckie projekty ustaw o KRS i SN trafiły do Sejmu>>

Przedstawiając założenia projektu, Duda mówił, że jedną z głównych propozycji, która ma "charakter prospołeczny" i była przezeń obiecywana w kampanii wyborczej, jest wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, czyli możliwości wniesienia skargi od każdego prawomocnego orzeczenia każdego sądu (także w sprawach nie podlegających kasacji do SN).

Skarga na każdy wyrok sądu
Skargi można by wnosić, jeśli dane orzeczenie narusza zasady albo wolności i prawa człowieka lub obywatela albo "w sposób rażący" narusza prawo lub gdy jest "oczywista sprzeczność" ustaleń sądu z materiałem dowodowym". Mogliby je wnosić: prokurator generalny, RPO, grupa 30 posłów lub 20 senatorów, prezes Prokuratorii Generalnej RP, Rzecznicy praw dziecka oraz pacjenta, szef KNF i Rzecznik Finansowy.

Według projektu, skargę nadzwyczajną wnosiłoby się w terminie pięciu lat od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia. "Niedopuszczalne jest uwzględnienie skargi nadzwyczajnej na niekorzyść oskarżonego wniesionej po upływie sześciu miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia lub od rozpoznania kasacji" - podkreślono. Przez trzy lata od wejścia ustawy możliwe byłoby wnoszenie skargi nadzwyczajnej od orzeczeń, które uprawomocniły się po 17 października 1997 r. - stanowi przepis przejściowy.

Jeżeli od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia upłynęło pięć lat, a orzeczenie m.in. wywołało nieodwracalne skutki prawne, SN ograniczałby się do stwierdzenia, że wydano je z naruszeniem prawa.

Nowa struktura SN i ławnicy w składach
Obok funkcjonujących obecnie w SN izb: Cywilnej, Karnej oraz - zmodyfikowanej - Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, projekt tworzy dwie nowe izby: Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarną - w obu, po raz pierwszy w SN, obok sędziów orzekaliby ławnicy. Zlikwidowano by Izbę Wojskową, której sprawy przejęłaby Izba Karna.

Ławników do SN wybierałby na czteroletnią kadencję Senat w głosowaniu tajnym. Kandydatów zgłaszałyby stowarzyszenia, organizacje społeczne i zawodowe (z wyłączeniem partii politycznych) oraz grupa 100 obywateli.

Przydziału spraw i wyznaczania składu orzekającego dokonuje prezes SN kierujący pracą właściwej izby - głosi projekt.

Tworzona zupełnie od podstaw Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, oprócz skarg nadzwyczajnych, rozstrzygałaby m.in. protesty wyborcze, odwołania od uchwał KRS i spraw koncesji wydawanych przez KRRiT.

Izba Dyscyplinarna badałaby w I i II instancji sprawy dyscyplinarne sędziów SN i te "dyscyplinarki" sędziów sądów powszechnych i wojskowych oraz prokuratorów - w których zarzucono by im przewinienie dyscyplinarne będące jednocześnie przestępstwem. Izba rozpatrywałaby też odwołania od orzeczeń I instancji sędziowskich sądów dyscyplinarnych i sądów innych zawodów prawniczych. Z uwagi na "społecznie ważne zadania", Izba uzyskałaby autonomiczny status wśród izb SN. Miałaby odrębną kancelarię prezesa SN kierującego jej pracą. Izba ta mogłaby samodzielnie kształtować projekt swego budżetu.

Szybsze dyscyplinarki sędziów
Projekt wprowadzałby "nowy, przyspieszony tryb uchylenia immunitetu w przypadku popełnienia przez sędziego najpoważniejszych przestępstw". Sąd dyscyplinarny rozpoznawałby wniosek o zezwolenie na to w 14 dni od wpłynięcia. Jeśli wniosek dotyczyłby sędziego ujętego na gorącym uczynku przestępstwa, za które grozi kara od 8 lat więzienia lub zatrzymanego podczas prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, sąd dyscyplinarny decydowałby w 24 godziny.

Limit wieku wymusi zmiany kadrowe
Według projektu, w trzy miesiące od wejścia ustawy w życie, w stan spoczynku przechodziliby z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia (w środę wiek ten kończy I prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf) - chyba że prezydent zgodziłby się na ich wniosek o przedłużenie służby. W ciągu sześciu miesięcy od wejścia ustawy w życie sędzia SN mógłby sam przejść w stan spoczynku; w stan ten automatycznie przeszliby sędziowie likwidowanej Izby Wojskowej. Sędzia-kobieta mogłaby przejść w stan spoczynku po 60. roku życia.

Jeśli doszłoby do konieczności wyboru nowego I prezesa SN lub prezesa SN, do czasu objęcia stanowiska przez wybranego sędziego prezydent powierzyłby kierowanie SN lub jego izbą "wskazanemu przez siebie sędziemu SN". Pięciu kandydatów na stanowisko nowego I prezesa SN wskazałoby prezydentowi "Zgromadzenie Ogólne w odnowionym składzie".

"Często powtarza się, że w SN przeprowadzona została dekomunizacja i nie zasiadają tam osoby, które angażowały się w działalność PZPR. Tymczasem, okazuje się, że istotnie, doszło po roku 1989, do dekomunizacji SN, ale, niestety, osoby, które były związane z PZPR, zostały powołane do pełnienia zaszczytnego urzędu sędziego SN już w wolnej Polsce" - głosi uzasadnienie projektu. "Wśród osób tych jest osoba, która w czasie stanu wojennego była nie tylko aktywnym działaczem PZPR, ale także sporządzała dla KC PZPR codzienną informację o realizacji przez sądy ustawodawstwa stanu wojennego, czy też osoba, która pełniła w przeszłości funkcję I sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w sądzie" - dodano.

Według projektu, sędzia SN nie może być pracownikiem, funkcjonariuszem lub współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL.

Zarzut niekostytucyjności
Prezydencki projekt można określić jako "lepszy" od zawetowanego jedynie w zakresie, w jakim nie doprowadza do jednoczesnego usunięcia wszystkich sędziów SN - ocenił w swej opinii SN. Według SN "prawdziwym celem ustawy jest tzw. dekomunizacja części składu SN".

Prezydenckie projekty ws. SN i KRS nie powinny być przyjęte - oceniał RPO Adam Bodnar, który wielu ich zapisom zarzucił niekonstytucyjność. "Projekt nie gwarantuje zachowania odrębności i niezależność władzy sądowniczej od władzy wykonawczej, skoro to władza wykonawcza w okresie przejściowym w niczym nieograniczony sposób będzie decydowała o obsadzie kadrowej SN" - pisał RPO.

Zdaniem Naczelnej Rady Adwokackiej, projekt budzi "te same zastrzeżenia, wątpliwości oraz ryzyka", co zawetowany. Projekt krytykowały też stowarzyszenia sędziów.

"Mając na uwadze, że przez pierwsze 5 lat obowiązywania ustawy SN będzie mógł zmienić nawet te orzeczenia, które wywołały nieodwracalne skutki prawne, można mówić o poważnym ryzyku destabilizacji zastanych stanów i sytuacji prawnych wielu obywateli" - pisała w swej opinii Prokuratoria Generalna RP. Za "problematyczną" uznała ona kompetencję prezydenta do wyrażania zgody na dłuższe zajmowanie stanowiska sędziemu SN po 65. roku życia - według PG rozważenia wymaga powierzenie tej kompetencji KRS.

Ustawa miałaby wejść w życie po trzech miesiącach od jej ogłoszenia. (ks/pap)