Takie informacje uzyskała NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa. W trybie dostępu do informacji publicznej związek poprosił resort sprawiedliwości o spis sędziów delegowanych wraz z podaniem ich stanowisk i czasu, od kiedy tam pracują. – Pytanie, czy można nazywać sędziami osoby delegowane do ministerstwa od 1973 r., czy też osoby, które w resorcie zajmują się notowaniem przebiegu posiedzeń zespołu ds. nowej ustawy o pracownikach sądów i prokuratury – zastanawia się Marcin Puźniak, pełnomocnik związku.
– Okresy delegacji zaczynają przypominać instytucję zasiedzenia. Są sędziowie delegowani jeszcze w roku 1988, ’91, ’92... Rekordzista pracuje w MS od ponad 40 lat. Zaś większość już ma na koncie 7-, 8-letnie okresy zasiedzenia biurka ministerialnego – ocenia Monika Krywow, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Pojawiają się wątpliwości, czy taki sędzia może wrócić do orzekania. I czy jest w stanie przybliżać ministrowi praktykę sądową, skoro nie ma kontaktu z salą rozpraw od lat. Resort przekonuje, że tak nie jest. – Mimo braku czynnego pełnienia obowiązków orzeczniczych przez sędziów delegowanych do ministerstwa wskazać należy, że z uwagi na zakres pełnionych obowiązków pozostają oni w związku ze sprawowanym wymiarem sprawiedliwości realizowanym przez sądy powszechne – twierdzi MS.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna