Jeśli rowerzysta aktualnie siedzi, a nie ma na sumieniu także innych grzechów, w sobotę opuści zakład karny. Podobnie sprawcy drobnych kradzieży, paserki czy zniszczenia mienia do kwoty 400 zł.
Sędziowie i pracownicy sądowych sekretariatów wertują w tej chwili akta i sprawdzają, w których sprawach 9 listopada trzeba będzie wydać postanowienie o wyjściu na wolność. - Musimy wyłowić te sprawy, w których faktycznie wykonywana kara pozbawienia wolności nie może już być wykonywana z tego względu, że czyny w tym momencie staną się wykroczeniami - mówi sędzia Wojciech Smoluchowski, szef Sekcji Wykonywania Orzeczeń w IX Wydziale Karnym w sądzie w Lublinie. Jak dodaje, trzeba dokładnie wszystko sprawdzić, a czasu jest niewiele. - Moim zdaniem ustawodawca nie przewidział, że to jest sobota. Ustawa nie mówi przecież, że w sobotę prawo nie obowiązuje. To oznacza, że 9 listopada ci ludzie powinni opuścić zakłady karne - dodaje sędzia. Z jego obliczeń wynika, że tylko w tym wydziale jest do rozpatrzenia około 300 takich spraw. Postanowienia muszą być wydane w sobotę (a nie np. wcześniej), bo wtedy zaczynają obowiązywać nowe przepisy. Dlatego w sądach zapowiada się pracowita sobota.

Wszystkie sądowe decyzje muszą następnie trafić do aresztów czy więzień. Czy systemy elektroniczne, za pośrednictwem których powinno się to stać, wytrzymają? Czas pokaże. Pewne jest jedno: osadzony musi wyjść na wolność, bo nie będzie już podstaw prawnych do trzymania go za kratkami. A jeśli pobyt się przedłuży, będzie mógł wystąpić do sądu o odszkodowanie.
Zmiana progu kwotowego między przestępstwem a wykroczeniem również ułatwi życie prokuratorom. - Na pewno, jeśli chodzi o takie sprawy, nie będzie to tak duża skala jak w przypadku pijanych rowerzystów. Ale z pewnością też tych spraw ubędzie - mówi Syk-Jankowska. - Rewolucji się nie spodziewam - zastrzega jednak prokurator Rutkowska-Skowronek.
Śledczy nie mają wątpliwości, że zmiany były potrzebne. - Kwota 250 zł jako granica między wykroczeniem a przestępstwem nie była zmieniana od wielu lat, była archaiczna i nie odpowiadała dzisiejszej wartości pieniądza - mówi Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie.