W wywiadzie opublikowanym przez Serwis samorządowy PAP wójt twierdzi, że działanie ekologów to kierunek najgorszy z możliwych. - Organizacje pozarządowe, które na całym świecie są ostoją demokracji, w tym przypadku chcą stosować dyktaturę, zmierzają do pozbawienia nas podmiotowości. Przeforsowanie ich propozycji oznaczałoby odsunięcie samorządów od decydowania o sprawach istotnych dla mieszkańców. Podkreślam - to, że Puszcza Białowieska jest tak cennym obiektem, jest zasługą nie organizacji pozarządowych, a mieszkańców od wieków żyjących w symbiozie z przyrodą - mówi.
Ekolodzy argumentują, że park narodowy to dobro ogólnonarodowe, więc nie powinny decydować o tym władze lokalne.
- Nie kwestionujemy tego, że przyroda jest dobrem ogólnonarodowym. Ale my również jesteśmy częścią społeczności narodowej - nie jesteśmy przecież z innej planety. Skoro wszyscy tak bardzo się troszczą o nasze tereny, to dobrze by było, żeby społeczność lokalna uzyskała możliwość restrukturyzacji zawodowej, żeby ludzie pracujący w lasach mogli teraz w innych dziedzinach gospodarki zarabiać na chleb. Nikt z organizacji ekologicznych nie pojawił się na rozmowie z mieszkańcami. Nie podjęli żadnych działań, żeby zaradzić problemom. Tylko eskalują napięcie - mówi wójt gminy Narewka.
Samorządy boją się zmian w ustawie o ochronie przyrody
Organizacje ekologiczne zbierają podpisy pod projektem zmiany przepisów - chcą pozbawić samorządy prawa uzgadniania w sprawie poszerzania granic parków narodowych. - Przeforsowanie propozycji organizacji ekologicznych oznaczałoby odsunięcie samorządów od decydowania o sprawach istotnych dla mieszkańców - uważa Mikołaj Pawilcz, wójt gminy Narewka w woj. podlaskim.