Oficjalnie zarzut dotyczył tylko przebywania Romana S. na zakazanym terenie, ale dodatkowego znaczenia sprawie dodaje fakt, że miało to miejsce w czasie, gdy grupa działaczy organizacji ekologicznych prowadziła akcję protestacyjną przeciwko polowaniom na terenie Puszczy Białowieskiej, polegającą na przebywaniu w miejscach, gdzie takie polowania odbywają się. Roman S. twierdził, że jego pobyt w tym miejscu nie miał takiego charakteru, a związany był z obserwacją ptaków, bowiem jest on członkiem Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Z drugiej strony leśnik kontrolujący Romana S. przebywał w tym miejscu w towarzystwie niemieckiego myśliwego, który wykupił prawo od odstrzału na tym terenie. Podczas rozprawy nie wyjaśniono sprzeczności tkwiącej w tym, że przekroczenie granicy ostoi zwierzyny przez obserwatora ptaków było dla niej niebezpieczne, a pobyt myśliwego nie. Nie było to przedmiotem rozprawy, chociaż - jak relacjonuje Piotr Kubaszewski z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który obserwował proces - strażnik leśny skontrolował torbę Romana S. i znalazł w niej kamizelkę odblaskową, taką samą, jakich używali ekolodzy w ramach protestu przeciwko polowaniom w puszczy.
W każdym razie sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że:
•co do pierwszego zarzutu: prawdą jest, że Roman S. zakłócił polowanie. Sam pobyt w lesie nie może być jednak traktowany jako wypełniający znamiona czynu z art. 165 k.w., ze względu na niewypełnienie znamienia „złośliwości”. Zgodnie ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, nie zostały wykazane żadne inne czynności poza przebywaniem w lesie.
•co do drugiego zarzutu: Sąd wskazał, iż w materiale dowodowym występują dwa przeciwstawne stanowiska co do kwestii złamania zakazu wstępu do ostoi zwierząt – obwinionego oraz zeznającego strażnika leśnego. Mając jednak na uwadze zasadę in dubio pro reo (wątpliwości nie dające się usunąć należy rozstrzygać na korzyść obwinionego) oraz fakt, że strażnik nie był w stanie wskazać na mapie miejsca kontroli (które nie wynika także z notatki służbowej), należy uniewinnić Romana S. także i od tego zarzutu.
Roman S. został więc uniewinniony, a otwartą kwestią pozostaje, na ile ten wyrok może mieć precedensowe znaczenie dla akcji ekologów organizowanych w Puszczy Białowieskiej bądź innych kompleksach leśnych. O takim wymiarze sprawy świadczyć może zainteresowanie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jej przebiegiem. Chociaż, jak podkreśla Piotr Kubaszewski, na sali sądowej nie było mowy o związku tego incydentu z głośną przed paroma miesiącami akcją ekologów. Ale przewijający się na obrzeżach wątek niemieckiego myśliwego musi dawać do myślenia.
Fundacja Helsińska nie ma na razie sygnałów o innych podobnych oskarżeniach pod adresem ekologów działających na terenie Puszczy Białowieskiej. Być może nie będzie ich więcej, ponieważ ekolodzy osiągnęli swój cel. 7 maja br. weszło w życie rozporządzenie ministra środowiska w sprawie ustanowienia strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie Białowieskiego Parku Narodowego – na jej obszarze będzie obowiązywał całkowity zakaz polowań.