Roman S., został obwiniony o popełnienie czynów z art. 165 k.w. (złośliwe płoszenie zwierzyny) oraz art. 54 k.w. w zw. z art. 26 ust. 2 pkt 3 ustawy o lasach (złamanie zakazu wstępu do lasu stanowiącego ostoję zwierząt, poprzez przekroczenie znaku „ostoja dla żubrów”). Strażnik leśny, który skontrolował Romana S. zeznał, że obwiniony chodził po zakazanym terenie, oznaczonym tablicami „ostoja zwierzyny” i „ostoja żubrów”. Jednakże stwierdził zarazem, iż w chwili kontroli obwiniony znajdował się jeszcze 10-15 m przed tablicami zakazów.
Oficjalnie zarzut dotyczył tylko przebywania Romana S. na zakazanym terenie, ale dodatkowego znaczenia sprawie dodaje fakt, że miało to miejsce w czasie, gdy grupa działaczy organizacji ekologicznych prowadziła akcję protestacyjną przeciwko polowaniom na terenie Puszczy Białowieskiej, polegającą na przebywaniu w miejscach, gdzie takie polowania odbywają się. Roman S. twierdził, że jego pobyt w tym miejscu nie miał takiego charakteru, a związany był z obserwacją ptaków, bowiem jest on członkiem Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Z drugiej strony leśnik kontrolujący Romana S. przebywał w tym miejscu w towarzystwie niemieckiego myśliwego, który wykupił prawo od odstrzału na tym terenie. Podczas rozprawy nie wyjaśniono sprzeczności tkwiącej w tym, że przekroczenie granicy ostoi zwierzyny przez obserwatora ptaków było dla niej niebezpieczne, a pobyt myśliwego nie. Nie było to przedmiotem rozprawy, chociaż - jak relacjonuje Piotr Kubaszewski z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który obserwował proces - strażnik leśny skontrolował torbę Romana S. i znalazł w niej kamizelkę odblaskową, taką samą, jakich używali ekolodzy w ramach protestu przeciwko polowaniom w puszczy.
W każdym razie sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że:
•co do pierwszego zarzutu: prawdą jest, że Roman S. zakłócił polowanie. Sam pobyt w lesie nie może być jednak traktowany jako wypełniający znamiona czynu z art. 165 k.w., ze względu na niewypełnienie znamienia „złośliwości”. Zgodnie ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, nie zostały wykazane żadne inne czynności poza przebywaniem w lesie.
•co do drugiego zarzutu: Sąd wskazał, iż w materiale dowodowym występują dwa przeciwstawne stanowiska co do kwestii złamania zakazu wstępu do ostoi zwierząt – obwinionego oraz zeznającego strażnika leśnego. Mając jednak na uwadze zasadę in dubio pro reo (wątpliwości nie dające się usunąć należy rozstrzygać na korzyść obwinionego) oraz fakt, że strażnik nie był w stanie wskazać na mapie miejsca kontroli (które nie wynika także z notatki służbowej), należy uniewinnić Romana S. także i od tego zarzutu.
Roman S. został więc uniewinniony, a otwartą kwestią pozostaje, na ile ten wyrok może mieć precedensowe znaczenie dla akcji ekologów organizowanych w Puszczy Białowieskiej bądź innych kompleksach leśnych. O takim wymiarze sprawy świadczyć może zainteresowanie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jej przebiegiem. Chociaż, jak podkreśla Piotr Kubaszewski, na sali sądowej nie było mowy o związku tego incydentu z głośną przed paroma miesiącami akcją ekologów. Ale przewijający się na obrzeżach wątek niemieckiego myśliwego musi dawać do myślenia.
Fundacja Helsińska nie ma na razie sygnałów o innych podobnych oskarżeniach pod adresem ekologów działających na terenie Puszczy Białowieskiej. Być może nie będzie ich więcej, ponieważ ekolodzy osiągnęli swój cel. 7 maja br. weszło w życie rozporządzenie ministra środowiska w sprawie ustanowienia strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie Białowieskiego Parku Narodowego – na jej obszarze będzie obowiązywał całkowity zakaz polowań.
Oficjalnie zarzut dotyczył tylko przebywania Romana S. na zakazanym terenie, ale dodatkowego znaczenia sprawie dodaje fakt, że miało to miejsce w czasie, gdy grupa działaczy organizacji ekologicznych prowadziła akcję protestacyjną przeciwko polowaniom na terenie Puszczy Białowieskiej, polegającą na przebywaniu w miejscach, gdzie takie polowania odbywają się. Roman S. twierdził, że jego pobyt w tym miejscu nie miał takiego charakteru, a związany był z obserwacją ptaków, bowiem jest on członkiem Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Z drugiej strony leśnik kontrolujący Romana S. przebywał w tym miejscu w towarzystwie niemieckiego myśliwego, który wykupił prawo od odstrzału na tym terenie. Podczas rozprawy nie wyjaśniono sprzeczności tkwiącej w tym, że przekroczenie granicy ostoi zwierzyny przez obserwatora ptaków było dla niej niebezpieczne, a pobyt myśliwego nie. Nie było to przedmiotem rozprawy, chociaż - jak relacjonuje Piotr Kubaszewski z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który obserwował proces - strażnik leśny skontrolował torbę Romana S. i znalazł w niej kamizelkę odblaskową, taką samą, jakich używali ekolodzy w ramach protestu przeciwko polowaniom w puszczy.
W każdym razie sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że:
•co do pierwszego zarzutu: prawdą jest, że Roman S. zakłócił polowanie. Sam pobyt w lesie nie może być jednak traktowany jako wypełniający znamiona czynu z art. 165 k.w., ze względu na niewypełnienie znamienia „złośliwości”. Zgodnie ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, nie zostały wykazane żadne inne czynności poza przebywaniem w lesie.
•co do drugiego zarzutu: Sąd wskazał, iż w materiale dowodowym występują dwa przeciwstawne stanowiska co do kwestii złamania zakazu wstępu do ostoi zwierząt – obwinionego oraz zeznającego strażnika leśnego. Mając jednak na uwadze zasadę in dubio pro reo (wątpliwości nie dające się usunąć należy rozstrzygać na korzyść obwinionego) oraz fakt, że strażnik nie był w stanie wskazać na mapie miejsca kontroli (które nie wynika także z notatki służbowej), należy uniewinnić Romana S. także i od tego zarzutu.
Roman S. został więc uniewinniony, a otwartą kwestią pozostaje, na ile ten wyrok może mieć precedensowe znaczenie dla akcji ekologów organizowanych w Puszczy Białowieskiej bądź innych kompleksach leśnych. O takim wymiarze sprawy świadczyć może zainteresowanie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jej przebiegiem. Chociaż, jak podkreśla Piotr Kubaszewski, na sali sądowej nie było mowy o związku tego incydentu z głośną przed paroma miesiącami akcją ekologów. Ale przewijający się na obrzeżach wątek niemieckiego myśliwego musi dawać do myślenia.
Fundacja Helsińska nie ma na razie sygnałów o innych podobnych oskarżeniach pod adresem ekologów działających na terenie Puszczy Białowieskiej. Być może nie będzie ich więcej, ponieważ ekolodzy osiągnęli swój cel. 7 maja br. weszło w życie rozporządzenie ministra środowiska w sprawie ustanowienia strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie Białowieskiego Parku Narodowego – na jej obszarze będzie obowiązywał całkowity zakaz polowań.