Chodzi o jeden z incydentów, do których miało dojść podczas obchodów miesięczniny smoleńskiej. Jak informowała policja, zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz jej uczestników przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów, których usunięto, był m.in. Frasyniuk, opozycjonista z czasów PRL. 

W sumie 22 osoby usłyszały zarzuty z Kodeksu wykroczeń, dotyczące przeszkadzania w przebiegu legalnego zgromadzenia, a także zarzuty niezastosowania się do poleceń przewodniczącego tego zgromadzenia. 

Pierwsza instancja sprawę umarza

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, 26 kwietnia br. sprawę umorzył. Wskazał przy tym, że działanie obwinionych nie wypełniło znamion wykroczenia. 

- Z prawem do demonstracji w każdym demokratycznym kraju jest ściśle związane prawo do kontrdemonstracji - uzasadniał sędzia Łukasz Biliński. Podkreślił, że zachowanie obwinionych należy ocenić "przez pryzmat konstytucyjnej wolności wyrażania swych poglądów". Determinowała je - dodał - "wola wyrażenia własnej opinii", a nie faktyczna wola zakłócenia przebiegu manifestacji smoleńskiej, ochranianej przez siły policyjne "kilkukrotnie większe, niż liczba protestujących" kontrmanifestantów. 

Sąd Okręgowy umorzenie uchyla

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował, że umorzenie zostało uchylone wobec 21 spośród tych 22 osób. 

Obrońca Frasyniuka mec. Piotr Schramm poinformował, że "decyzja sądu odwoławczego została wydana na posiedzeniu niejawnym" i, że "bez obaw czeka na proces merytoryczny". 

Dodał, że z informacji, które udało mu się pozyskać "sąd odwoławczy argumentował, iż umorzenie formalne przed dokonaniem oceny merytorycznej - a tak było w sprawie przed sądem I instancji - powinno mieć miejsce rzadko". 

W czerwcu Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Frasyniukowi ws. naruszenia nietykalności cielesnej dwóch umundurowanych policjantów na służbie. W tej sprawie grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Ta sprawa też ma związke z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku. Z kolei w sierpniu sąd rejonowy nieprawomocnie uniewinnił Frasyniuka, w sprawie dotyczącej wprowadzenia w błąd policjanta. Legitymowany przez funkcjonariusza powiedział, że nazywa się "Jan Józef Grzyb". 

pru/ pap