Opinie taką mec. Nowak wygłosił w kontekście interwencji rzecznika praw obywatelskich.
Według katowickiego rzecznika, po sprawdzeniu faktów okazało się, że uwagi RPO na przewlekły sposób działania organów dyscyplinarnych są co najmniej nietrafne. - Pod względem proceduralnym nie doszło w tej sprawie do żadnych uchybień. - Rzecznik dyscyplinarny w wymaganym terminie wniósł akt oskarżenia, a sąd dyscyplinarny katowickiej izby zdążył wydać wyrok. Na skutek apelacji wniesionej przez obwinionego sprawa trafiła następnie do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego przy NRA, który podtrzymał orzeczenie sądu I instancji. Adwokat skorzystał jednak z przysługującego mu prawa do wniesienia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Ten ostatni podzielił natomiast część jego argumentów i po uchyleniu wyroku przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd dyscyplinarny w Katowicach rzeczywiście postanowił wówczas o jej umorzeniu z powodu upływu terminu przedawnienia karalności deliktu. Nie potwierdza to jednak zarzutu, że postępowanie było prowadzone opieszale. Wręcz przeciwnie, sądownictwo dyscyplinarne spełniło wszystkie swoje funkcje. Z pewnością nie bez wpływu na ostateczny wynik tej sprawy miał jednak fakt, że SN rozpatrywał ją około pół roku. Sprawa bowiem przedawniła się nie na etapie rzecznika czy sądu dyscyplinarnego, ale właśnie po uchyleniu orzeczenia przez SN - mówi.
I dodaje, że zdecydowana większość skarg na działania adwokatów to jedynie wyraz niezadowolenia przegranej strony procesowej ze skuteczności adwokata reprezentującego jej przeciwnika procesowego. Skargi na niedopełnienie obowiązków służbowych przez adwokatów zdarzają się z kolei znacznie rzadziej.
Pełna treść wywiadu>>>