Julia Pitera, pełnomocniczka rządu ds. walki z korupcją, postanowiła sprawdzić, ilu wojewódzkich konsultantów medycznych, którzy m.in. współtworzą lokalną politykę zdrowotną, pracuje na rzecz niepublicznych placówek. Konsultant w danej dziedzinie, np. kardiochirurgii czy ortopedii, ocenia, czy w województwie potrzebny jest kolejny specjalistyczny oddział, ilu młodych lekarzy może zacząć jakąś specjalizację itp. - Postanowiłam zainteresować się tematem po tym, gdy okazało się, że w wielu regionach konsultanci zatrudnieni w publicznych placówkach są współwłaścicielami prywatnych lecznic, które ubiegają się kontrakty z NFZ. To konflikt interesów, chcemy poznać skalę zjawiska. Mamy też podejrzenia, że w tej sytuacji ani interes państwa, ani publicznych szpitali nie jest chroniony - wyjaśnia Pitera.
Zlecenie Julii Pitery starał się wykonać wojewoda małopolski. Zatrudnia 83 konsultantów, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia może im płacić (w zależności od dziedziny) do 9,9 tys. zł rocznie. - Średnio jest to u nas 5,8 tys. zł, wypłacane w dwóch ratach - wyjaśnia wojewoda Kracik.
Ze wszystkich osób, których pracę opłaca z publicznego budżetu, aż 25 na pytania o zaangażowanie w biznes w ogóle nie odpowiedziało. Cześć z nich mówi, że stało się to przez zapomnienie i informację doślą.
Wśród tych, którzy udzielili informacji, 28 odpowiedziało, że dba, by nie narażać się na jakiekolwiek zarzuty o uwikłanie w prywatę, i twierdzi, że żadnych biznesów nie prowadzi. Dokonania w biznesie reszty z listy wyglądają różnie: od prowadzenia prywatnego gabinetu, przez firmy szkolące lekarzy, aż po udziały we wszystkich spółkach, które zdominowały krakowski rynek medyczny w wielu dziedzinach medycyny.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków