Jak przypomina "Dziennik Gazeta Prawna", jedna osoba może zasiadać w radzie nadzorczej tylko jednej spółki, w której udział Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego przekracza 50 proc. – mówi jasno obowiązująca od 2000 r. ustawa kominowa. Gazeta bez trudu znalazła liczne przykłady łamania tej ustawy.
Rekordzistą jest Andrzej Skałecki, który według danych dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym jest członkiem rad nadzorczych pięciu spółek wchodzących w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ). Z kolei Oliwer Kubicki, jeleniogórski radny PiS, zasiada w radach Operatora Systemu Magazynowania (grupa PGNiG) oraz firmy Energa Elektrownie Ostrołęka.
Co w praktyce oznacza takie złamanie ustawy? – Że wybór członka rady nadzorczej jest nieważny, nawet jeśli KRS dokona stosownego wpisu w dokumentach spółki – przekonuje dr Aleksander Kappes, specjalista od prawa korporacyjnego. Teoretycznie zatem nieważne są również decyzje podejmowane przez rady skonstruowane niezgodnie z przepisami. Dotyczy to między innymi wyboru zarządów spółek. – Orzecznictwo sugeruje jednak, żeby takie decyzje respektować, bo ich odwrócenie po pewnym czasie jest praktycznie niemożliwe – wyjaśnia Kappes. I dodaje, że z konsekwencjami muszą się liczyć nieprawidłowo wybrani członkowie rad nadzorczych. W podobnych przypadkach sądy orzekały zwrot niesłusznie pobranych wynagrodzeń. Więcej>>
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Autor: Tomasz Jóźwik