– Opowiadamy się zdecydowanie za tym, żeby gwałt był ścigany z urzędu, chociaż wiemy, że to rodzi także konsekwencje, które mogą być dotkliwe dla ofiary – zapowiadał tuż przed Dniem Kobiet Donald Tusk. Według premiera skutki ścigania gwałtu wyłącznie na wniosek ofiary są „upiorne", a przemoc seksualna pozostaje praktycznie bezkarna.
Policjanci nie są przekonani, że dzięki zmianie przepisów udałoby się złapać więcej gwałcicieli. Funkcjonariusze z Komendy Głównej nie chcą oficjalnie komentować planów rządu, ale ich nieoficjalne opinie można podsumować w ten sposób: skuteczne ściganie i tak zależy głównie od tego, czy ofiara złoży zeznania i będzie współpracować w śledztwie.
Według prof. Piotra Kruszyńskiego zmiana przepisów byłaby absurdalna. – O tym, czy doszło do gwałtu, zawsze decyduje odczucie pokrzywdzonego. Ustawodawca nie powinien bez niezbędnej potrzeby wkraczać w intymne stosunki między dorosłymi ludźmi – mówi prawnik. Poza tym, jego zdaniem, zmiana spowodowałaby tzw. wtórną wiktymizację ofiary, która być może stara się o strasznym przeżyciu zapomnieć.
Źródło: Rzeczpospolita