Miało przy tym dojść do wykorzystania danych 50 milionów użytkowników Facebooka. Jak donosiły media firma tworzyła psychologiczne profile użytkowników, by móc kierować do nich przekazy o określonej, dopasowanej treści, które mogły oddziaływać na ich wybory, w tym polityczne. W ten sposób miała wpływać na wyniki wyborów w USA i ws. Brexitu. Na takie działania miał zgadzać się Facebook.
RPO: to zagrożenie dla procesów demokratycznych
Spytał też GIODO, czy prowadzi postępowanie w tej sprawie oraz czy polskie prawo wystarczająco odpowiada na takie zagrożenia.
Według Bodnara dzięki adresowaniu konkretnego przekazu do konkretnego odbiorcy można maksymalnie zwiększyć lub też maksymalnie zmniejszyć zaangażowanie wyborcze.
RPO uważa również, że partie polityczne mogą wykorzystywać te techniki do wpływania na poparcie, ale także na powstrzymanie się wyborców od głosowania na przeciwników politycznych. Jego zdaniem to, że informacje określonej treści pojawiają się wyłącznie u docelowej grupy odbiorców, a nie u wszystkich korzystających z danej platformy, może przekształcać potencjalnych wyborców w obiekty manipulacji.
- Przepisy te mogą wpłynąć na prawidłową realizację praw osób, w szczególności w odniesieniu do zakresu informacji gromadzonych na nasz temat przez firmy typu Facebook, ale także poprzez możliwość wglądu w swój pełny profil w celu skorygowania lub usunięcia danych – ocenia.
Oddzielne śledztwo ws. możliwego naruszenia prawa zapowiedziała także brytyjska komisarz ds. informacji (odpowiednik polskiego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych) i parlamentarna komisja ds. cyfryzacji, mediów, kultury i sportu.









