Z pozostałymi ministrami i Premierem (sprawa zaczęła się jeszcze za czasów Donalda Tuska) spotykamy się w sądzie, gdzie jak dotąd wygrywali.
- Dobrego samopoczucia naszej administracji nie psuł fakt, że wcześniej, skierowaliśmy pytanie sprawdzające do jednego z komisarzy UE – Janusza Lewandowskiego, od którego otrzymaliśmy odpowiedź bez problemów - informuje Magda Barczyk, Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Nie zaniepokoił urzędników też – jakże niewygodny incydent związany z udostępnieniem kalendarza przez komisarz Elżbietę Bieńkowską. Gdy była Ministrem się nie udało.
W Polsce - zgodnie z odpowiedzią Kancelarii Premiera RP - uzyskać takich danych po prostu się nie da. Kalendarz elektroniczny, wykorzystywany w bezpośrednim sekretariacie PRM na potrzeby roboczego planowania i organizacji pracy gabinetu oraz sekretariatu, a także planowania i organizacji spotkań, ma charakter pomocniczy i doraźny - wyjaśnia kaneclaria premiera. - Ze względu na dynamikę agendy spotkań PRM liczne spotkania organizowane ad hoc przeważnie nie są odnotowywane - dodają.
Z powyższych powodów nie jest również możliwe odtworzenie informacji dotyczących spotkań PRM w okresie 1 stycznia – 30 czerwca 2014 r. Urzędnicy uznawali, że kalendarz ministra nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu ustawy z dnia 6 września 2001 roku o dostępie do informacji publicznej. Twierdzili, że prezentuje jedynie „czynność techniczną”, jest narzędziem pomocniczym i ma charakter czysto „roboczy”. W taki sposób
tłumaczyły się m.in. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, Ministerstwo Gospodarki oraz Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Podkreślano także, że rozkład planowanych spotkań ulega częstym zmianom, więc publikowanie czy udostępnianie takich informacji mogłoby wprowadzić obywateli w błąd na temat ewentualnych działań ministra. Często powtarzało się twierdzenie, że takie publikacje w żadnej mierze nie przesądzają o kierunku działań organu administracji, a tylko takie fakty stanowią informację publiczną.
W wielu wypadkach powoływano się na orzecznictwo Wojewódzkich Sądów Administracyjnych i Naczelnego Sądu Administracyjnego, które w kilku wypadkach orzekały już, że kalendarz ministra nie stanowi informacji publicznej. W uzasadnieniu do wyroku WSA w Warszawie z dnia 3 lipca 2013 (II SAB/Wa 187/13), odnoszącego się do skargi na bezczynność Ministra Spraw Zagranicznych, Sąd stwierdził, iż w jego ocenie organ zasadnie przyjął, że żądane przez skarżącego informacje nie stanowią informacji publicznej, gdyż zaliczane są do tzw. "dokumentów wewnętrznych", które mają charakter nieoficjalny (…). Jednak w polskiej ustawie o dostępie do informacji publicznej nie ma definicji, czym jest taki dokument. Artykuł 61. Konstytucji RP, stanowi natomiast właśnie o prawie obywatela do informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne.
Więcej>>Sorry takie mamy państwo...