Decyzja, zgodna z  ustawą z 2012 roku (Więcej: Rosja/ Rada Federacji przyjęła ustawę o organizacjach pozarządowych>>>) , zapadła po tym, jak przewodnicząca tej organizacji, Ełła Polakowa, wypowiedziała się publicznie o możliwej śmierci żołnierzy rosyjskich walczących na Ukrainie przeciwko ukraińskim siłom.
Jak informuje na swoim portalu Amnesty International, organizacja Polakowej otrzymała listę stu rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli podobno na Ukrainie oraz trzystu innych, którzy odnieśli obrażenia. W związku z tym organizacja zażądała śledztwa w sprawie tych doniesień. Kreml zaprzecza wysłaniu oddziałów wojskowych na Ukrainę oraz bezpośredniej ingerencji ze strony Rosji, w jak to określa, wewnętrzny konflikt ukraiński.  - Czas podjęcia decyzji wskazuje na to, że Kreml jest zdeterminowany, by zakneblować usta swym krytykom. Chce też za wszelką cenę nie dopuścić do tego, by jakakolwiek wiadomość sugerująca, że Rosja odgrywa bezpośrednią rolę w konflikcie na Ukrainie przedostała się na światło dzienne, mimo że dowody świadczące o zaangażowaniu Rosji pojawiają się każdego dnia. Przesłanie jest proste: jeśli chcesz mówić o tym głośno, musisz liczyć się ze srogim odwetem - mówi Sergei Nikitin, dyrektor Biura Amnesty International w Moskwie.
Ełła Polakowa w dalszym ciągu podkreśla, że organizacja nie otrzymuje żadnych środków finansowych z zagranicy, a to według prawa jest niezbędne, aby być "zagranicznym agentem".  Kolejną niezbędną cechą jest uczestnictwo w działaniach politycznych. Zdaniem rosyjskiego rządu na polityczną działalność organizacji pozarządowej składa się m.in. "kształtowanie opinii publicznej" poprzez publikacje organizacji oraz jej seminaria.
Czytaj także: Rosyjska prokuratura: 215 "zagranicznych agentów" wśród NGO>>>