Zdaniem działaczy Lewiatana to jest projekt z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu jest słuszny. - Udostępnianie tego rodzaju informacji powinno się jednak odbywać w ściśle określonych ramach prawnych, zapewniających obywatelom niezbędne gwarancje, tak aby chronić ich prawo do prywatności - czytamy w opinii prezentowanej przez Bartosza Wyżykowskiego, eksperta, radcy prawnego Konfederacji Lewiatan
Ministerstwo Finansów opublikowało projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy o postepowaniu egzekucyjnym w administracji oraz niektórych innych ustaw. Głównym założeniem projektu jest utworzenie rejestru dłużników należności publicznoprawnych (rejestr), w którym ujawniani mają być dłużnicy mający zaległości publicznoprawne, czyli podatkowe, celne czy wynikające z kodeksu karnego skarbowego. Ujawnienie dłużnika następować będzie jeżeli należność pieniężna nie niższa niż 500 zł nie zostanie uiszczona w ciągi 30 dni od doręczenia dłużnikowi upomnienia, które obejmować będzie zawiadomienie o zagrożeniu wpisem do rejestru.
Tymczase, zauważa ekspert Lewiatana, już obecnie przedsiębiorcy bardzo często żądają od kontrahentów zaświadczenia o braku zaległości podatkowych oraz składek na ubezpieczenie społeczne. Wiedza o braku zaległości zwiększa prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z rzetelnym i niezadłużonym kontrahentem. Obecnie jest to również z tego powodu bardzo istotne, że zgodnie z przepisami prawa upadłościowego i naprawczego, wierzyciele którzy nie zabezpieczyli swoich wierzytelności zaspokajani są dopiero po zaspokojeniu należności Skarbu Państwa i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Zatem w przypadku ogłoszenia upadłości kontrahenta, który miał duże zaległości podatkowe, szansa na odzyskanie pieniędzy bardzo maleje. Co prawda, nowe prawo restrukturyzacyjne przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości w dużym stopniu ma ograniczyć przywileje Skarbu Państwa, lecz nie zmienia to faktu, że informacja o ewentualnych zaległościach podatkowych potencjalnego kontrahenta również w przyszłości będzie miała istotne znaczenie przy ocenie ryzyka kontraktu (ocenie wirygodności płatniczej kontrahenta) - stwierdza autor komentarza.
Jego zdaniem dostęp do tego rodzaju informacji powinien być zrównoważony poprzez zapewnienie realnej ochrony interesów osób, których informacje dotyczą.
- W tym kontekście zastrzeżenia budzi pomysł, aby rejestr prowadzony był w formie elektronicznej (on-line) i każdy miał do niego nieograniczony dostęp - a wydaje się taki jest właśnie cel projektu. Taki model udostępniania informacji rodziłby jednak ryzyka nie tylko dla obywateli, ale również dla przedsiębiorców - stwierdza Bartosz Wyżykowski. I dla porównania podaje: wymagania prawne i ograniczenia w udostępnianiu informacji gospodarczych przez biura informacji gospodarczej funkcjonujące dziś na rynku są znacznie dalej idące. Po pierwsze, w przypadku konsumenta udostępnienie informacji możliwe jest tylko i wyłącznie jeżeli osoba pytająca posiada upoważnienie tegoż konsumenta by taką informację uzyskać. Upoważnienie to jest ważne nie dłużej niż 30 dni od jego udzielenia, a osoba pytająca musi mieć zawartą umowę z biurem. Co więcej biura prowadzą tzw. rejestry zapytań, które umożliwiają każdemu (zarówno obywatelom jak i przedsiębiorcom) uzyskanie informacji, kiedy, komu i jakie informacje biuro przekazało na jego temat w okresie ostatnich 12 miesięcy. Z kolei podmiot, który otrzymał informacje od biura, obowiązany jest je usunąć w terminie 90 dni od dnia ich otrzymania. Dodatkowo, wierzyciele przekazujący informacje o zaległościach do BIG-ów jak również same BIG-i ponoszą odpowiedzialność cywilnoprawną i karną (grzywna do 30 000 zł) za ujawnienie nieprawdziwych lub nieaktualnych danych.
- Dlatego też, rejestr dłużników należności publicznoprawnych, jeżeli miałby powstać w proponowanym kształcie, powinien zapewniać co najmniej taki poziom gwarancji jak obecnie biura informacji gospodarczej, tak aby informacje o dłużnikach nie były wykorzystywane dla niezgodnych z prawem celów - stwierdza ekspert Konfederacji Lewiatan.